06.11.2004, 19:30

Zagrali bez pierwszej połowy...

Zapomnijmy o pierwszej połowie. Vive Kielce pierwsze 30 minut zagrało słabo, bardzo słabo. Czy zawodnicy zlekceważyli przeciwnika? Chcieli zapewne wygrać jak najmniejszym nakładem sił, ale przez to gospodarze mieli więcej do powiedzenia.
Początek wskazywał jednak, że obraz gry będzie od razu korzystny dla Vive. Po trzech bramkach Nowakowskiego Vive prowadziło 3:1. Ale na tym się skończyło, przewaga nie rosła, a co wiecej- za chwilę był remis - 4:4. Zawodnicy Vive popełniali proste błędy i o ile w obronie grali jeszcze nienajgorzej, o tyle z atakiem było kiepsko. Mimo to, trochę lekceważąc przeciwnika, w 18 minucie wygrywaliśmy 10:6. W 27 minucie było 11:9, ale ostatnie trzy minuty to już przewaga gospodarzy, ich trzy bramki przy jednej naszej. - Dwunastą bramkę rzucili już po czasie z rzutu wolnego, ale trzeba przyznać, że ładnie to zrobili- relacjonował Andrzej Jung.
W drugiej połowie ujrzeliśmy już inny zespół Vive. Najpierw między 31 a 36 minutą rzucamy 5 bramek z rzędu, jest 17:13. Potem znów chwilowy przestój, ale od 41 do 52 minuty nasi szczypiorniści rzucają już 8 bramek a gospdarze w tym czasie ani jednej, co praktycznie rozstrzygnęło losy spotkania. W 52 minucie było już 28:16. Między słupkami Vive bardzo dobrze gra Jarosław Tkaczyk, ale cała obrona naszego zespołu zasługuje na słowa uznania. Była nie do przebicia. I tylko można sobie było zadawać pytanie- czemu tak nie od poczatku meczu? Na bramkę Olimpii sunęły kontrataki, kończyli je Andrzej Bystram, Robert Nowakowski. Właśnie tego brakowało w pierwszych 30 minutach. Również atak pozycyjny wyglądał teraz już o wiele lepiej. Na dwie minuty przed końcem Vive prowadziło 30:19, a gospodarzy dobił jeszcze Jura Hiliuk ustalając wynik spotkania.

 

Vive: Bernacki, Tkaczyk; Grabarczyk 1, Anuszewski 3, Zydroń 1, Bystram 4, Wasiak 5, Hiliuk 4, Szieczka P. 2, Sieczka J., Nowakowski 9, Kliszczyk 3;

 

Po meczu powiedzieli:

Bertus Servaas: - Zawodnicy źle podeszli do meczu, zlekceważyli przeciwnika. Strasznie się denerwowałem w pierwszej połowie, po przerwie powiedziałem też to chłopakom- tak się po prostu nie gra. O ile obrona jeszcze grała nieźle, to o ataku tego nie można powiedzieć. W drugiej części meczu było już lepiej. Postawiliśmy mur obronny momentami nie do przejścia, wykorzystaliśmy kontry i lepiej graliśmy w ataku.

 

Radosław Wasiak: - Zespół z Piekar wiekszość bramek w pierwszej połowie zdobył po kontratakach, po naszych błędach w ataku. Gdy wygrywaliśmy- za wcześnie uwierzyliśmy, że już tak zostanie do końca. Za to Olimpia walczyła ambitnie, tak jak tylko pozwalały im umiejętności i siły. Jeśli natomiast my nie wykorzystujemy sytuacji w ataku, to można tu  mówić o małym rozluźnieniu czy dekoncentracji, ale już w drugiej połowie przyśpieszyliśmy i praktycznie po kilku minutach było wiadomo, że przywieziemy do Kielc punkty.