23.10.2004, 19:17

45 minut niepewności

Podobnie jak w Legnicy, tak i w Karczewie Vive miało łatwo wygrać. I po raz drugi teoretycznie łatwe spotkanie przerodziło się w trudne. Do 45 minuty. Ambitnie grający Akademicy nie byli lepsi od przeciętnie grających kielczan, ale doprowadzili do nerwowego i emocjonującego meczu. Do 45 minuty.

Już w pierwszej minucie było 1:0 dla gospodarzy i dopiero dwie minuty później wyrównał Kuchczyński. Gdy kolejne bramki dla Vive zdobywał znakomicie grający Nowakowski, wydawało się, że Vive nie będzie miał problemów ze stołecznymi. Nic mylnego, AZS w 10 minucie przegrywał z naszym zespołem, ale jedynie 4:5. Za chwile było 4:7 dla Vive, ale gospodarze się nie poddawali.
Nasi szczypiorniści meczyli się a na wyróżnienie zasługiwali Rafał Bernacki i Robert Nowakowski (po nienajlepiej wykonywanych rzutach karnych w poprzednich meczach, teraz to on podchodzi do piłki, gdy dyktowana jest dla naszego zespołu siódemka i w Warszawie się nie pomylił) Warszawianie postawili naszemu zespołowi cieżkie warunki, w 18 minucie po bramce Pawła Albina był remis- 9:9 a trener Malinowski w końcu nie wytrzymał i poprosił o czas. Przyniosło to tyle, że Vive zaraz wyszło na prowadzenie, ale niestety minimalne, a przewaga naszego zespołu nadal nie była widoczna. Ostatnią bramkę w tej połowie, na 16:13 zdobył Nowakowski. Rozgrywający najlepszy swój mecz w lidze Akademicy róznież od poczatku drugiej połowy dotrzymywali kroku Vive. Przez pierwsze minuty padała bramka za bramkę, ale już w 39 minucie było jedynie 19:20 dla Vive i o wynik naszego zespołu można się było niepokoić. Studenci szybko rozgrywali piłkę i zdobywali kolejne bramki, my natomiast graliśmy długo, co nie zawsze przynosiło skutek. W 44 minucie po dwóch minutach dla Piotra Grabarczyka, karnym dla AZSu było 22:24 dla Vive.
I wtedy nasz zespół przypomniał sobie o swoich wielkich umiejętnościach. W ciągu piętnastu kolejnych minut rozgrywaliśmy bardzo dobre spotkanie i wtedy nie było już problemów, by odskoczyć AZSowi. Bramka za bramką dla kielczan dobijała Akademików, którzy zaraz też stracili wole walki. Od stanu 24:22 Vive rzuciło pod rząd 6 bramek. Dobrze grali nasi skrzydłowi, nie tylko Nowakowski, ale także Patryk Kuchczynski a później Andrzej Bystram. W ataku pojawił się Piotr Grabarczyk i Paweł Sieczka. Oboje dwukrotnie pokonali bramkarza rywali. Koncert bramkowy Vive na chwile przerwała bramka przeciwników (na 23:30), ale tylko na chwilę bo w ciągu kolejnych minut znów strzeliliśmy 5 bramek z rzędu. Przewaga rosła i rosła i na chwile przed końcem było już nawet 35:23.

- Nasi zawodnicy mieli może problemy z koncentracją, a  AZS grał bardzo ambitnie. Walczyli jak lwy, ale w koncu musiało im braknąć sił, bo narzucili straszne tempo - komentował po meczu Prezes Berus Servaas.

 

Vive: Bernacki, Tkaczyk; Grabarczyk 2, Anuszewski 2, Bystram 2, Kuchczyński 6, Nowakowski 11 (6), Hiliuk 5, Litowski 2, Kliszczyk 4, P.Sieczka 2, J. Sieczka, Wasiak;

AZS (najwięcej): Albin 7, Królik 7

Kary: AZS-4min, Vive- 8 min.