10.10.2004, 21:24

Nic straconego!

Na godzine przed meczem hala w Valladolid byla jeszcze pusta, ale z kazda kolejna minuta schodzili sie kibice. Furore robily nasze szaliki i koszulki, na ktore miejscowi kibice chetnie sie wymieniali, sami to sugerujac.
Z minuta rozpoczynajaca mecz Ala nie byla jednak wypelniona po brzegi. Zajete bylo okolo ¾ miejsc. Nasza druzyna zostala przywitana owacja porownywalna do tej, ktora przywitano zawodnikow gospodarzy.
Przed spotkaniem nasi zawodnicy ogladali jeszcze jedna kasete z meczem Valladollid. O przeciwnikach nie wiedzieli moze wszystkiego, ale sporo. – Wiemy kto gdzie i jak gra- mowil Robert Nowakowski. Najgrozniejsi u przeciwnikow, finalistow PZP poprzedniej edycji sa Julio Fis i Eric Gull…
Nie pekli. Pierwsze minuty spotkania nasz zespol mial naprawde udany.  Znakomicie w bramce spisywal sie Rafal Bernacki, po interwencjach ktorego nasz zespol raz za razem mial pilke. To procentowalo, po 4 minutach spotkania i bramce z kola Kuchczynskiego Vive prowadzi 2:3 !  Niestety, Niestety kolejnymi minutami przeciwnicy coraz bardziej poznaja sie na naszej grze, ustawiaja znakomita obrone, ktora sztuka jest zmylic, by ktoœ z naszych mogl rzucic. Hiszpanie szybko obejmuja prowadzenie 4:2, ale to jeszcze nie byl prawdziwy odjazd miejscowych.  W 10 minucie spotkania kielczanie jeszcze sie trzymali przeciwnikow, Hiliukowi udalo sie œciagnac obroncow obroncow a bramke na remis zdobyl Kliszczyk.
Wydawalo sie, ze kielczanie beda caly czas nawiazywac wyrownana walke, najlepszym tego przykladem byl Bernacki, ktory zaraz obronil karnego wykonywanego przez Gulla. Niestety na nic sie to zdalo, w ataku niepotrzebnie musial rzucac Kuchczynski.
Valladolid ma bardzo dobra, wysoko grajaca obrone, z ktora Vice sobie nie radzi. W 14 minucie Gull zdobywa bramke na 6:4, a 5 minut pozniej kolowy gospodarzy- Garabaya, z ktorym kielczanie maja bardzo duze problemy- znow wyrwal sie ze szponow naszej obrony i zdobyl bramke. Bylo juz 10:6 i robilo sie coraz gorzej… Nasza niemoc zdobycia bramki trwala dalej. Z drugiej strony brylowal niesamowity czarnoskory Fis. To on zdobyl bramke na 12:6 (21’). Zwiekszajaca sie przewaga powodowala tez  coraz slabsza gre samego Vive. Vice ataku traciliœmy pilki, zle podawaliœmy- atak pozycyjny i gra zespolowa nie istniala. Niemoc Vive przelamal Litowski, ale i tak do konca tej polowy Vice nie gralo tego na co liczyliœmy. Na koniec Kuchczynski zmarnowal kontre, Kliszczyk nie wykorzystal karnego a 1 polowa zakonczyla sie wynikiem 16:9 dla gospodarzy.
Z nienajlepsza gra Vive przy dobrze spisujacej sie obronie gospodarzy perspektywy na 2 polowe nie wygladaly najlepiej.
A jednak! Druga polowa byla lepsza od pierwszej. Juz sam poczatek dal nam dwie bramki (Wasiak, Hiliuk), po ktorych nieco zmniejszyliœmy straty. Szkoda tylko, ze caly czas dawal o sobie znac Julio Fis. Nie bylo jednak tragicznie, przewaga miejscowych juz nie rosla a Vive walczylo jak rownorzedny zespol. W 38 minucie Jarek Tkaczyk broni rzut karny a w ataku znakomicie w obrone wchodzi, zdobywajac bramke- Wasiak.  Niestety dobre momenty, przeplataly sie w naszej grze ze slabszymi. Kilka minut wystarczylo, by gospodarze znow mogli za wiele, przez co zwiekszyli swoja przewage do 9 bramek! Chema sam ogral nasza obrone, Litowski rzucil zupelnie niepotrzebnie i bez pomyslu. Coraz lepsza gra Vive przyszla ze znakomitymi interwencjami interwencjami w bramce Tkaczka. Obronil karnego, kontre, kilka pilek z ataku pozycyjnego a nasza obrona w koncu zaczela grac lepiej, wyzej. Gdy mijal kwadrans drugiej polowy meczu fenomenalnie z zabiegu rzucil Kuchczynski, bylo juz „tylko” 27:19, za chwile Vive zagralo w koncu zespolem, a akcje zakonczyl Kliszczyk. Ten sam zawodnik odpowiedzial za chwile na bramke Gulla. Co wiecej, wiecej koncu pomylil sie kolowy gospodarzy a z biodra wspaniale rzucil Anuszewski. Przewaga malala, miejscowi coraz bardziej sie denerwowali, sami popelniali bledy.
Ale niestety, te slabe chwile niemoznoœci co przychodzily wczeœniej, przyszly i teraz. Garabaya, Fis, Fis i wizja jak najmniejszej porazki robila sie niewyrazna.
Szczeœcie, ze w samej koncowce nie pozwoliliœmy Valladolid na za wiele, wiec i przewaga bramkowa nie urosla tak bardzo. Moglo byc lepiej, mogliœmy przegrac nawet i piecioma bramkami, ale ostatecznie jeszcze po bramce Nowakowskiego przegraliœmy 33:25.
Osiem bramek roznicy jednak nie przesadza o wyniku dwumeczu. Jeœli tylko poprawimy gre pozycyjna w ataku,  szczegolnie lepiej zagraja skrzydlowi- mozemy spokojnie walczyc z Hiszpanami. Teraz i zawodnicy i trener Malinowski wiedza o przeciwniku wiecej. Teraz bedzie caly tydzien na treningi pod przeciwnika, pod jego zagrania, pod jego obrone. Trzeba wiedziec, znalezc sposob na znakomitego Fisa i spolke. Wcale nie musimy przegrac tego dwumeczu. Vive gra dalej!
-Jeœli wyeliminujemy drobne bledy w ataku, zagramy dokladniej to wyeliminowanie Valladoilid jest mozliwe. Przed nasza publicznoœcia postaramy sie to zrobic- mowi trener Aleksander Malinowski. –Oni mieli kasete z naszym meczem, ogladali nas wczoraj, ich gra 5:1 w obronie bardzo utrudniala nam gre – mowi trener. – Valladolid jest doœwiadczonym zespolem. Ale moze peknie przed nasza publicznoœcia? Moze pekna, wystrasza sie. Oni beda grali na obrone wyniku, my to wykorzystamy –konczy trener.

Mimo porazki zespol nalezy pochwalic, za to, ze podjal walke, nawet w ciezkich momentach. Mowi to z reszta sam Prezes Servaas. - Maja u mnie za to duzy plus
Rewanz za tydzien tydzien Kielcach.

 

Vive: 

Bernacki 7obron (+2karne)   
Tkaczyk 8obron (+2karne)   
Anuszewski 3bramki +4rzuty po ktorych nie bylo bramki (1 niewyk. karny)  
Zydron 1+ 1  
Bystram 0+ 1  
Wasiak 4+ 1 2x2min 
Hiliuk 4+ 3 2x2min 
Litowski 1+ 1 1x2min 
Kuchczynski 3+ 3  
Sieczka P    -
Nowakowski 4+ 3 1min 
Sieczka J   1 
Kliszczyk 5 +6 (1)  
Grabar    Z

 TRENER: A.Malinowski

 

Valladolid: Zubiria, Sierra;
Fis 10, Asier Antonio 1, Gamboa 1, Guerra, Rontero 4 (1), Gull 3, Raul, Davis 1, Garabaya 5, Chema 4, Avila 3, Jose Manuel, Pocholo 1
TRENER: Juan Carlos Pastor

Sedziowie: Bernt Rosskamp, Fredd Rothkranz.
Widzow: 2500
Przebieg: 2:3, 4:4, 8:6, 13:6, 13:7, 15:8, 16:9; 16:10, 18:12, 22:13, 26:17, 27:20, 28:21, 29:23, 31:23, 33:24, 33:25