15.12.2003, 00:25

Dzień mobilizacji i relaksu

Po śniadaniu drużyna trenowała przez godzinę w "czerwonej hali" (cały obiekt , zarówno w wewnątrz, jak i na zewnątrz pomalowany jest na czerwono). Kilkudziesięciu kibiców Gorenje, przyglądających się zajęciom co kilka minut  nie kryło podziwu dla atomowych rzutów Karola Bieleckeigo, znakomitych parad Rafała Bernackiego i podań Aleksandra Litowskiego.
Zajęcia rozpoczęły się od tradycyjnej gierki futbolowej, w której prym wiódł, najstarszy piłkarz nożny w klubie,  dyrektor Andrzej Jung. To dzięki dyrektorowi "starzy" pokonali "młodych" 5:4 (w bramce tych ostatnich stał kierownik drużyny, Wojciech Partyka.
Po obiedzie i krótkim wypoczynku pojechaliśmy do stolicy Słowenii, Ljubliany, gdzie miejscowe Prule, w 1/8 Champions League podejmowało niemieckie Lemgo.
Tuż po wejściu do hali nasi działacze najpierw wymienili się szalikami z kibicami Lemgo a potem dopingowali Prule... Sam mecz był dobrym, ale dziwnym widowiskiem. Gospodarze wygrywali przez 57 minut, nawet pięcioma golami. W końcówce opadli z sił i szczęśliwie zremisowali 28:28. Co ciekawe, kibice Prule podziękowali swoim ulubieńcom gorącymi brawami na stojąco. Nie było żadnych gwizdów, przekleństw i krytyki po spotkaniu pod adresem Prule. 
Po powrocie z Ljublany najpierw zjedliśmy kolację (prezes Bert Servaas pogratulował oficjalnie Wojciechowi Zydroniowi, któremu urodziła się córka Gabriela) a potem drużyna spotkała się z trenerem Waszkiewiczem. Podczas odprawy szkoleniowiec wpajał naszym chłopakom co robić, by ograć juto Gorenje. Jak się dowiedzieliśmy potrzeba nam dwóch elementów - spokoju i konsekwentnej gry. Nie możemy przy tym popełniać prostych błędów, które rywal może  wykorzystać za każdym razem. 
Póki co jesteśmy zmobilizowani oraz pełni nadziei na awans do ćwierćfinału. Nikt nie ukrywa, że awans do tej rundy byłby znakomitym prezentem świąteczno gwiazdkowym dla naszych wspaniałych kibiców w Kielcach.