25.09.2018, 16:37

Do pięćdziesiątki zabrakło dwóch trafień!

Magda Pluszewska

fot. A. Benicewicz-Miazga

W meczu 5. serii PGNiG Superligi pokonaliśmy Sandrę SPA Pogoń Szczecin 48:29.  Kielczanie od początku narzucili szykie tempo gry, które w toku spotkania i powiększania przewagi nad rywalami nieco spadło, ale nasi zawodnicy nie tracili koncentracji i nie odnotowali żadnych przestojów, pomimo wysokiego prowadzenia. Drużyna PGE VIVE Kielce przystąpiła do spotkania w dwunastoosobowym składzie, bez Alexa Dujshebaeva, Vladimira Cupary, Mariusza Jurkiewicza, Uladzislaua Kulesha, Bartłomieja Bisa i Marko Mamicia. Pierwszy raz w tym sezonie do składu został wpisany natomiast Miłosz Wałach, który pojawił się na parkiecie w drugiej części spotkania.
 
PGE VIVE Kielce - Sandra SPA Pogoń Szczecin 48:29 (24:14)
 
PGE VIVE Kielce: Ivić, Wałach - Jurecki 4, Aginagalde 3, Jachlewski 5, Janc 8, Lijiewski 3, Moryto 9, Cindrić 2, Fernandez 6, D. Dujshebaev 3, Karalok 5
 
Sandra SPA Pogoń Szczecin: Teterycz, Bartosik - Radosz, Krupa 10, Bosy 4, Jońca 1, Jedziniak, Krysiak 1, Matuszak, Rybski 3, Miłek, Zaremba 7, Fedeńczak 3
 
Pierwsza siódemka: Ivić - Moryto, Lijewski, Cindrić, Karalok, D. Dujshebaev, Jachlewski
 
Zgodnie z zapowiedziami z poniedziałkowego briefingu, kielczanie narzucili rywalom szybkie tempo gry, nie przedłużając zbytnio akcji w ataku pozycyjnym, a co jakiś czas kontrując szczecinian po ich błędach. Solidną pracę na kole wykonywał Arciom Karalok, a w bramce dobrze rozpoczął Filip Ivić. Po dwunastu minutach prowadziliśmy 10:5, a trener gości, Piotr Frelek, poprosił o czas. Nie pomogło - kielczanie powoli powiększali przewagę nad jego ekipą.
 
Mniej więcej w połowie pierwszej partii na parkiecie pojawili się Michał Jurecki, Julen Aginagalde, Blaz Janc i Angel Fernandez. W dwudziestej minucie meczu kibice zgromadzeni na trybunach wstrzymali oddech, gdy Blaz Janc zderzył się w powietrzu z Mateuszem Zarembą i z dużej wysokości spadł na parkiet. Rozgrywający gości dostał za to zagranie dwie minuty kary, a na szczęście nasz skrzydłowy za chwilę podniósł się i w odwecie zdobył trafienie na 16:9. Blaz był także bohaterem ostatniej akcji tej części gry - wysoko ponad parkietem złapał piłkę podaną przez Angela Fernandeza i widowiskowo ustalił wynik pierwszej połowy na 24:14.
 
Po przerwie tempo gry nieco spadło, nie spadło natomiast tempo zdobywania bramek przez nasz zespół. Po jedenastu minutach drugiej partii kielczanie prowadzili już czternastoma trafieniami, 34:20. Wkrótce na boisku pojawił się Miłosz Wałach, który już do końca spotkania strzegł bramki żółto-biało-niebieskich. Dla szestanstoletniego zawodnika był to pierwszy mecz z seniorską ekipą w tym sezonie. 
 
Kielczanie spokojnie konstruowali kolejne akcje, nie tracąc koncentracji. Może ze dwa razy w ciągu drugich trzydziestu minut zdarzyło im się zagapić i w prosty sposób stracić bramki w kontrach, poza tym, trzeba przyznać, że spisywali się na parkiecie wzorowo. Na pięć minut przed końcem spotkania prowadzili już 44:29 (wcześniej, czterdzieste, symboliczne trafienie zdobył Arkadiusz Moryto), a ostatecznie do pięćdziesiątki zabrakło im dwóch trafień.