26.08.2018, 17:56

Drugie miejsce kielczan w turnieju Dnipro Cup!

Magda Pluszewska

fot. T. Fąfara

W ostatnim spotkaniu turnieju o Puchar Dniepru PGE VIVE Kielce przegrało z gospodarzami, HC Motorem Zaporoże 29:32. Stawką meczu było zwycięstwo w całych zawodach, a dla podopiecznych Patryka Rombla także rewanż za porażkę sprzed tygodnia, w kaliskim Szczypiorno Cup. Zaporożanie dopięli swego, a więc z Ukrainy wracamy z dużym bagażem doświadczeń przed sezonem 2018/2019 i drugim miejscem w zawodach.

HC Motor Zaporoże – PGE VIVE Kielce 32:29 (17:15)

HC Motor Zaporoże: Terekhov, Kireev, Komok – Buinenko 2, Kubatko 2, Babichev 2, Malasinskas 6, Denysov 2, Tiutiunnyk, Doroshchuk, Kazakevych 6, Paczkowski 3, Shynkel 4, Soroka 1, Shelmenko, Pukhouski 3, Horiha, Kasai, Kus, Peshevski 1

PGE VIVE Kielce: Ivić, Cupara - Jurecki 2, Dujshebaev 8, Agiinagalde 2, Jachlewski 4, Janc, Lijewski, Kulesh, Moryto, Mamić 3, Cindrić 4, Fernandez, Karalok 6

Pierwsza siódemka: Cupara - Jachlewski, Jurecki, Cindrić, Dujshebaev, Janc, Karalok

Ostatni mecz turnieju miał bardzo dynamiczny początek. Oba zespoły błyskawicznie zdobywały kolejne bramki, nie ociągały się ze wznawianiem akcji i przeprowadzaniem kontr. Po dziesięciu minutach i przepięknym kontrataku, w którym Ukraińcy zaledwie dwoma podaniami rozprowadzili piłkę pod pole bramkowe Vladimira Cupary, na tablicy wyników widniał remis 6:6. Dwie kolejne skuteczne akcje Alexa Dujshebaeva i Luki Cindricia dały żółto-biało-niebieskim dwubramkowe prowadzenie 8:6, które po dłuższym przestoju, paru zgubionych piłkach i skutecznych interwencjach bramkarzy, gospodarze turnieju, dłońmi Artema Kozakevycha, który wykorzystał rzut karny, zniwelowali do 8:7.

Na boisku stopniowo pojawiali się kolejni zawodnicy, na skrzydle miejsce Siwego zajął Angel Fernandez, Michała Jureckiego podmienił Marko Mamić, na kole rywali rozstawiał Julen Aginagalde, w obronie pojawiał się Vlad Kulesh, a na prawym skrzydle Arek Moryto. Gdy kielczanie wyszli na prowadzenie 13:11, trener gospodarzy Patryk Rombel poprosił o czas. Po powrocie na boisko piękne trafienie dla swojej ekipy zdobył Paweł Paczkowski, ale zaraz, równie efektowną bramką odpowiedział mu Luka Cindrić. W zasadzie on i Alex Dujshebaev byli największym utrapieniem ukraińskiej ekipy, bo w ostatnich kilku minutach to oni, na przemian, zdobywali dla PGE VIVE kolejne gole.

Pod koniec pierwszej połowy w szeregi kielczan wkradł się okres niefrasobliwości i Ukraińcy mieli kilka dogodnych sytuacji na wyrównanie, a nawet objęcie przewagi, jednak, po raz kolejny już, ze świetnej strony pokazał się Vladimir Cupara, który dopiero za którymś razem dał się pokonać z kontry Jurijowi Kubatce, a chwilę później nie zdołał obronić rzutu ze skrzydła Zakhara Denysova. Wynik wynosił 15:15, a do przerwy pozostały jedynie dwie minuty. Gospodarze, z małymi przerwami, przez całą połowę uskuteczniali wysoką obronę 5:1, która dawała się kielczanom we znaki. W końcówce pierwszej partii bramkę rywali zamurował dodatkowo Anton Terekhov. Choć wielu próbowało, żadnemu z naszych zawodników nie udało się go pokonać, a w bezlitosnych kontrach zaporożanie wypracowali sobie dwubramkowe prowadzenie, do szatni schodząc przy prowadzeniu 17:15.

Srogie problemy mieli kielczanie po wznowieniu gry. Rozpędzony Motor powiększał przewagę, bez większych problemów przedzierając się przez nasza obronę, a żółto-biało-niebiescy z kolei nie bardzo mogli sforsować defensywę rywali. Gdy już im się to udało, na drodze do siatki stawał piłce Terekhov. Po paru minutach zaporożanie prowadzili 20:16. Na szczęście, trzy szybkie akcje naszego zespołu sprawiły, że w dziesiątej minucie przegrywaliśmy już tylko 19:20.

Motor jednak dzielnie się bronił, a my popełnialiśmy zbyt dużo błędów, by było nam dane wyjść na prowadzenie. Swoje trzy grosze zresztą dokładali sędziowie, którzy w miarę obiektywnie rzecz ujmując, sami nieco subiektywnie odgwizdywali podobne sytuacje dla każdej z drużyn. Po kilkunastu minutach trener Dujshebaev postanowił w ataku pograć na dwa koła, dołączając do Arcioma Karaloka Julena Aginagalde. Obaj zawodnicy wracali także do obrony, Arciom na środek, Julen zaś zajmował pozycję numer dwa, po prawicy Białorusina. W ustawieniu tym Karalok zdobył trzy bramki, jednak ogólnie końcówka meczu obfitowała w zbyt wiele sytuacji korzystnych dla rywali, by możliwe było pokonanie Motoru. Ostatecznie spotkanie przegraliśmy 29:32 i do Kielc wracamy z drugim miejscem w turnieju Dnipro Cup.

W poniedziałek zawodnicy PGE VIVE dostaną wolne, a od wtorku wznowią treningi przed pierwszym meczem ligowym w sezonie, który odbędzie się w piątek, 31 sierpnia, na wyjeździe z Gwardią Opole.

Komentarz trenera PGE VIVE Kielce, Talanta Dujshebaeva:

Jestem bardzo zadowolony z postawy chłopaków, z ich walki. Zagraliśmy cztery mecze w pięć dni, mieliśmy ciężkie przeloty, a w sumie, w ciągu ostatnich dziesięciu dni wystąpiliśmy w siedmiu spotkaniach. To bardzo dużo. Tym bardziej, że Kulesh nie może jeszcze nam pomóc w ataku i gra tylko w obronie. Krzysiek Lijewski ma mały problem z kostką, zresztą ma go od dłuższego czasu i dzisiaj już nie zagrał, Cindrić zresztą też nie jest w pełni formy, Jurecki i Jachlewski nie grali w meczu z Szeged, więc ciężar gry tak naprawdę spadł na siedmiu, ośmiu zawodników, którzy świetnie sobie z tym poradzili. Dzisiaj jednak byliśmy już za bardzo zmęczeni, nie wykorzystaliśmy swoich szans. Wszyscy mieli już tyle w nogach, że nie miałem wyjścia, musiałem trochę zagrać na dwóch kołowych, by dać odpocząć rozgrywającym. Ale ogólnie jestem bardzo zadowolony z przepracowanego okresu. Jutro cały dzień spędzimy w podróży, dopiero późnym wieczorem wrócimy do Kielc, a we wtorek od rana trenujemy.