18.09.2018, 21:51

Dziesiątką w polu, dziewiątką do przodu - Lubin pokonany!

Magda Pluszewska

fot. Zagłębie Lubin

W meczu 4. serii PGNiG Superligi wygraliśmy na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 35:26. Kielczanie przystąpili do spotkania ponownie mocno osłabieni, co nie zaważyło jednak na rezultacie spotkania. Lubinianie ambitnie walczyli o jak najlepszy rezultat, jednak zespół PGE VIVE tradycyjnie powoli budował przewagę, którą spokojnie obronił do ostatnich minut meczu. W spotkaniu nie wystąpili Luka Cindrić, Marko Mamić, Michał Jurecki, Krzysztof Lijewski, Uladzislau Kulesh i Bartłomiej Bis.

MKS Zagłębie Lubin – PGE VIVE Kielce 26:35 (12:19)

MKS Zagłębie Lubin: Małecki, Skrzyniarz – Dudkowski 3, Kupiec 5, Moryń 4, Mrozowicz 2, Pawlaczyk 1, Szymyślik, Kużdeba 1, Marciniak 2, Sroczyk 4, Dawydzik 1, Stankiewicz 3

PGE VIVE Kielce: Ivić, Cupara – D. Dujshebaev 3, A. Dujshebaev 4, Fernandez Perez 7, Jachlewski 1, Janc 6, Moryto 6, Aginagalde 2, Karalok 6

Pierwsza siódemka: Ivić – Jachlewski, D. Dujshebaev, A. Dujshebaev, Janc, Moryto, Karalok

To już kolejny mecz w lidze, do którego kielczanie przystąpili w dziesiątkę. Choć zakładano, że dziś na parkiet powróci już po kontuzji Luka Cindrić, to jednak postanowiono, że zawodnik odpocznie jeszcze kilka dni przed bardzo ważnym pojedynkiem z Rhein-Neckar Löwen. Michał Jurecki już w Veszprem grał z naciągniętą pachwiną, a ze względu na ból odczuwany przez kapitana PGE VIVE, podjęto decyzję, że i Dzidziuś dostanie kilka dni na regenerację przed sobotnim meczem. Krzysztof Lijewski natomiast dostał wolne ze względu na narodziny swojej drugiej córki. Pozostali zawodnicy, Mariusz Jurkiewicz, Uladzislau Kulesh i Bartłomiej Bis przechodzą rehabilitację po doznanych urazach. W drużynie gospodarzy do dyspozycji trenera Jaszki było trzynastu graczy. Poza Maciejem Tokajem, ze względu na uraz palca zabrakło obrotowego Tomasza Pietruszk, a z powodu naciągnięcia pachwiny Stanisława Gębali.

Na środku rozegrania kielczan grał Alex Dusjhebaev, który po swojej lewej stronie miał swojego młodszego brata Daniela, zaś po prawej Blaza Janca. Słoweniec bardzo dobrze spisywał się w roli rozgrywającego. W ósmej minucie pokonał bramkarza gospodarzy imponującym trafieniem z drugiej linii, po chwili jak rasowy środkowy rozprowadził kontrę wykorzystaną przez Angela Fernandeza, w dziesiątej minucie sam zdobył bramkę w kontrataku, a akcję później pięknie podał piłkę prosto w ręce Arcioma Karaloka, który podanie zamienił na ósmego już gola dla żółto-biało-niebieskich. Prowadziliśmy 8:4.

Ciekawie wyglądała rywalizacja bramkarza gospodarzy, Patryka Małeckiego, z byłym kolegą z drużyny, Arkadiuszem Morytą. Arek bezbłędnie wykonał pierwsze trzy okazje rzutowe, ale przy czwartek próbie, został zatrzymany przez bramkarza. Kilka chwil później Arek zrewanżował się i w kontrataku puścił piłkę między nogami Małeckiego, ale za moment to znowu bramkarz Lubina był górą i obronił rzut karny wykorzystany przez naszego skrzydłowego.

Rywalizacja ta ucichła w drugiej części pierwszej połowy, gdy ciężar gry przeniósł się na drugą stronę boiska i na środek boiska. To właśnie tam w dwudziestej trzeciej minucie za faul na Blazu Jancu, który składał się do rzutu przed linią szóstego, czerwoną kartką został ukarany Dawid Dawydzik. Kielczanie prowadzili już 13:8, dość łatwo radząc sobie z obroną lubinian, a sporo bramek zdobywając także w kontrze. Pierwsza część gry zakończyła się wynikiem 19:12, przy 79% skuteczności naszego zespołu w ataku i jedynie 57% gospodarzy.

Początek drugiej partii to koncert rzutów nowych zawodników PGE VIVE, szczególnie Angela Fernandeza, który mógł zdobywać kolejne bramki z kontry dzięki świetnie funkcjonującej defensywie kielczan. Do powiększania wyniku dokładali się także Arciom Karalok, Arkadiusz Moryto i Dani Dujshebaev. Dopiero siódmą bramkę w tej części gry zdobył przedstawiciel starej gwardii zespołu, Julen Aginagalde. I to jak! Obrotowy złapał piłkę jedną ręką tyłem do bramki i bez odwracania się, w charakterystyczny dla siebie sposób, posłał ją płynnym ruchem w dolne rejony bramki Jakuba Skrzyniarza, który w drugiej połowie zastąpił między słupkami Patryka Małeckiego.

Kielczanie prowadzili, z odchyleniami, około dziesięcioma bramkami. Mimo to, lubinianie ambitnie starali się przeciwstawić Mistrzom Polski, ze skutkiem, bo na kilka dobrych minut udało im się powstrzymać moc rzutową gości. Sami jednak też zbyt wielu celnych rzutów nie oddali, częściowo dzięki błędom własnym, a częściowo dzięki skutecznej obronie kielczan i dobrej postawie Filipa Ivicia.

Na ostatnie kilkanaście minut Chorwata zastąpił Vladimir Cupara. Na środku rozegrania Alexa, który musiał zejść z boiska ze względu na rozcięty łuk brwiowy, zastąpił Mateusz Jachlewski. Nasi zawodnicy powrócili do zdobywania bramek i ponownie odskoczyli Zagłębiu ze stanu 28:22 na 31:22. W końcówce zawodnikom obu ekip udzieliły się emocje, czerwone kartki otrzymali Arciom Karalok i Krzysztof Pawlaczyk, czego konsekwencją było rozegranie ostatniej minuty spotkania przez ośmiu w sumie graczy obu drużyn w polu. Mecz zakończyło trafienie Mateusza Jachlewskiego, który ustalił rezultat na 35:26.