20.07.2018, 10:44
#dawajDAWAJ

#dD 6: Analiza wideo

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

Magda Pluszewska

  • Anna Benicewicz -Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

TAJNIKI GRY: ANALIZA WIDEO

O FILMOWANIU ZZA PAZUCHY I SZAFACH PEŁNYCH KASET VHS

Niegdyś czynny sportowiec, dziś analityk wideo. Z wykształcenia inżynier informatyk. Maciej Stęczniewski po karierze piłkarza ręcznego wybrał raczej tę rzadziej uczęszczaną drogę i został specem od przygotowywania materiałów szkoleniowych do analizy taktycznej rywali w PGE VIVE Kielce. „Jak byłem w Niemczech, widziałem tam całe szafy wypełnione kasetami wideo” – wspomina były bramkarz. „Kiedyś filmowało się na VHS, jak na rynek wyszedł CD-ROM to była super nowość! Teraz materiał zgrywa się szybko na pendrive’a, wszystko jest bardzo łatwo dostępne” – dodaje. Przyjrzyjmy się z bliska temu, jak powstają filmy do analizy wideo.

  • Jak przygotowuje się materiał do analizy wideo?
  • Ile trwa praca nad stworzeniem filmiku szkoleniowego?
  • Jakie są źródła pozyskiwania nagrań meczowych?
  • Jak kiedyś zdobywało się informacje o rywalach?
  • Jakie konsekwencje dla zawodowego piłkarza ręcznego niesie analiza wideo?

ZŁOŻENIE ZAMÓWIENIA

Przygotowywanie materiałów do analizy wideo to wieloetapowy proces. Najpierw spotykamy się z trenerem, ponieważ muszę posiąść wiedzę, co on by chciał wiedzieć o danym przeciwniku” – wyjaśnia Maciej Stęczniewski – „Trener zresztą sam dużo wie, zawodnicy również. W mojej pracy chodzi o to, by przedstawić chłopakom jakiś zarys danego zespołu”. Obecnie sporo meczów można na bieżąco oglądać w telewizji, ale przed spotkaniem należy pewne rzeczy drużynie przypomnieć. „Świeży obraz lepiej zostaje w głowie” – komentuje Stenia.

Podczas takiego spotkania trener Talant Dujszebajew daje znać analitykowi, co konkretnie chciałby dostać w materiale wideo, co można odpuścić, a na co zwrócić największą uwagę. Zwykle mają się w nim znaleźć najczęstsze zagrywki rywala, analiza rzutów najlepszych zawodników, preferowany typ obrony oraz rozwiązania w ataku stosowane przeciwko różnym ustawieniom defensywnym. „Generalnie ma to być typowa charakterystyka przeciwnika, patrzę, czy grają szybki środek, jak zachowują się w przewadze czy w osłabieniu” – mówi były zawodnik naszego zespołu – „Czasem pojawiają się i życzenia specjalne, np. by przygotować rzuty wszystkich rozgrywających lub wszystkich skrzydłowych. Na Flensburg miałem dodatkowo rozpracować Lauge Schmidta, jak wychodzi na środek z lewego rozegrania i Lubi sobie rzucić. taki rozpędzony”.

maciej stęczniewski

WYPRACOWANY KWADRANS

Choć zadanie wydaje się proste, może być dość czasochłonne. „Muszę obejrzeć dwa, trzy, czasem cztery mecze, które leżą w polu zainteresowania trenera” – mówi Stenia. Zwykle są to ostatnie spotkania danego zespołu, ale może się zdarzyć, że szkoleniowiec potrzebuje zobaczyć, jak rywal gra np. obroną 5-1, której dawno już nie stosował. Wówczas zaczynają się poszukiwania, przeglądanie starszych meczów kawałek po kawałku, by wreszcie dotrzeć do chwilowych nawet okresów pożądanego ustawienia. W ten sposób dociera się do nagrań nawet sprzed pół roku lub starszych.

Opracowanie jednego materiału to kilkanaście godzin pracy. „Trzeba obejrzeć mecze, z zatrzymywaniem, zapisywaniem poszczególnych akcji, następnie wyciąć je i skleić, a z tym też trochę schodzi” – opowiada nasz analityk. „Z Flensburgiem zajęło mi to około dwunastu godzin, z czego finalnie zrobiłem… piętnaście minut wideo netto! Na Ligę Mistrzów ogólnie przygotowuje się więcej materiału niż z polskiej ligi, ale robi się to przyjemniej. W naszych rozgrywkach trudno wybrać typowe akcje, więcej trzeba się naczekać. Początek jest może fajny, ale reszta jest dziełem przypadku” – dodaje – „W Lidze Mistrzów niemal każda akcja jest akcją przemyślaną, zrobioną z głową i przeprowadzoną do końca, poziom jest zauważalnie wyższy”.

PORTALE DLA ANALITYKÓW

Obecnie praca analityka klubowego to pod względem dostępności materiałów przysłowiowa bułka z masłem. Większość nagrań z meczów jest łatwo dostępna w specjalnie przygotowanych serwisach internetowych. „Mam dostęp do różnych portali, w których rejestrowane są poszczególne mecze. To bardzo wygodne” – zdradza Stenia – „W Lidze Mistrzów na przykład jest specjalna strona, z której ściągam wszystkie mecze sezon do tyłu. Są także wybrane spotkania wszystkich lepszych lig, np. ligi ASOBAL, ligi SEHA. Oprócz tego mam dostęp do portalu ligi francuskiej i oczywiście do polskiej, gdzie taka funkcja też się niedawno pojawiła. Każdy klub ma obowiązek załadowania nagrania ze swojego meczu”.

Dostęp do serwisów zapewniają rodzime związki lub EHF. Maciej Stęczniewski zaznacza jednak, że wciąż jeszcze część pracy odbywa się drogą nieoficjalną – po prostu nagrywa się własnym sprzętem mecz transmitowany w telewizji. Szczęśliwie, piłka ręczna jest coraz częściej pokazywana przez nadawców z różnych krajów, więc nie ma z tym większego problemu.

maciej stęczniewski krakowska

PARTYZANTKA POD ŚCIANĄ

Ciężko porównywać obecne możliwości z tym, co było kiedyś. Kiedyś to się działo! Prawdziwa partyzantka! „Wcześniej nie było obowiązku rejestrowania meczów, więc trzeba było jechać samemu i nagrywać. Czasem bez zezwolenia. Filmowało się z ręki, spod kurtki, spod ściany, żeby tylko cokolwiek było widać, więc materiał wideo był wątpliwej jakości” – śmieje się Stenia – „Ale zawsze wiedza o przeciwniku o jakiś tam procent się powiększyła”. Filmowało się na kasety VHS. „Jak na rynek wyszedł CD-ROM to była super nowość! Teraz materiał zgrywa się szybko na pendrive’a, wszystko jest bardzo łatwo dostępne!”.

Kiedy sam był jeszcze czynnym zawodnikiem, nie było tak rozwiniętej analizy wideo. „Jeździły jakieś osoby nagrywać, ale czasem bazowało się po prostu na pamięci, że jak graliśmy z danym rywalem pół roku temu, to grali tak i tak. Zwykle mecze oglądało się samemu. Nie było materiału, a jeśli już był, to szło się całym zespołem na salę i oglądało się go, przewijając, gdzie było coś ciekawego i tyle. Każdy sobie coś w głowie układał, a trener to omawiał. Ja, jako bramkarz, zwracałem uwagę na to, jak kto rzuca” – opowiada – „Wiem, że niektórzy zawodnicy to i zeszyty prowadzili, zapisywali, gdzie kto rzuca, w jaki róg. Ja tego nie robiłem. Pamiętałem wszystko i wolałem obejrzeć świeży materiał wideo, niż zeszyt sprzed roku”.

Choć tak rozwinięta analiza wideo jest wynikiem ostatniego postępu technologicznego, to sama dziedzina narodziła się sporo czasu temu. „Jak grałem w Niemczech, widziałem całe szafy wypełnione kasetami wideo” – opowiada Maciej Stęczniewski – „Były specjalnie wyznaczone osoby, które jeździły na mecze. Wywiad o przeciwniku był bardzo rozwinięty, a u nas tego jeszcze nie było. Zespoły takie jak THW Kiel, miały nieograniczony budżet, więc spokojnie zatrudniały jedną czy nawet dwie osoby od samego materiału wideo. Po prostu jeździły i kręciły.”

CYFROWY KOMBAJN

Maciej Stęczniewski z wykształcenia jest informatykiem. Kierunek ten skończył na kieleckiej WSU za czasów gry dla zółto-biało-niebieskich. Dzięki temu może zupełnie sam zająć się obróbką materiału dla trenera Dujszebajewa i z powodzeniem robi to już trzeci sezon. „Ze względu na moje wykształcenie nie mam problemu z obsługą programu. Korzystam z takiego wielkiego kombajnu, na którym mogę robić w zasadzie wszystko: dowolnie ciąć materiał, nanosić teksty na obraz, kleić, przerabiać na różne formaty” – mówi – „To bardzo ważne, bo nieraz na portale wrzucane są filmy w dziwnych wersjach, a chodzi o to, by film, który przygotuję, można było odtworzyć w najzwyklejszym playerze.”

Wyeksportowany plik ląduje później na dysku USB, który przekazywany jest szkoleniowcowi. „A jeśli nie możemy się spotkać, to wrzucam trenerowi materiał na chmurę i on go sobie ściąga” – dodaje Stenia. Ach, ta technologia! Reszta należy już do Talanta, który otrzymany materiał omawia na spotkaniach z zawodnikami. W naszym klubie odbywają się one zwykle przed wieczornymi treningami rozpoczynającymi cykl przygotowań do konkretnego spotkania.

„Czasami robię też filmy po naszych przegranych lub wygranych meczach, by omówić to, co zrobiliśmy dobrze, a co źle. Dobrze jest uczyć się na błędach. Oczywiście, lepiej na cudzych, ale na swoich niestety też czasem trzeba” – uśmiecha się nasz analityk – „Zwykle zdarza się to na początku sezonu, gdy trzeba doszlifować elementy, które jeszcze nie do końca wychodzą. Na wideo wszystko doskonale widać”.

aaABM_0331

NAPRAWDĘ DOBRY ZAWODNIK

A co takiego widać po obejrzeniu setek meczów, przeanalizowaniu dziesiątek ustawień i spędzeniu wielu godzin na tworzeniu filmów wideo? „Że wszystkie zespoły grają praktycznie to samo. Różnicę robi jakość. Ale pewne granie jest uwarunkowane zawodnikami, jakich się posiada. Na przykład w Kielcach mamy najlepszych zawodników na świecie, więc można z nimi grać trudne, skomplikowane zagrywki. Na niższym poziomie niektóre z nich są nie do osiągnięcia, jeśli chodzi o jakość” – odpowiada Maciej Stęczniewski.

Można również zauważyć daleko posuniętą ewolucję piłki ręcznej jako dyscypliny. „Gra zrobiła się bardzo szybka i techniczna. Coraz mniej miejsca jest na zawodników typu: wielki, ciężki z dużą siłą rzutu. Teraz zawodnik musi się wykazać szybkością, dobrym zwodem i dobrą techniką, nie ma już tak łatwo” – ocenia.

Jedną z nowości, jaką od niedawna obserwujemy w handballu jest gra siedmiu na sześciu, o czym boleśnie przekonaliśmy się w minionym meczu z Flensburgiem. „Bramkarz zaczyna być ściągany, mimo, że drużyna nie gra w osłabieniu i nie ma potrzeby uzupełniania pozycji w grze ofensywnej. To trochę zmieniło podejście taktyczne trenerów” – dodaje. Tuż po wprowadzeniu nowych przepisów przez IHF latem 2016 r., w świetle których zawodnik zmieniający golkipera nie musi już zakładać znacznika, można było mieć wrażenie, że szkoleniowcy zachłysnęli się tym rozwiązaniem i czasem bez większych przesłanek zdejmowali bramkarza z parkietu, by wpuścić dodatkowego gracza w pole gry. Teraz jednak ta taktyka zdaje się być zdecydowanie lepiej przemyślana i wykorzystywana w faktycznie wymagających okolicznościach, jak na przykład ostatnie sekundy niedzielnego pojedynku PGE VIVE w Lidze Mistrzów.

Jasne jest również, że ze względu na ogólnodostępne materiały wideo, coraz łatwiej się uczyć, ale i coraz trudniej jest się wyróżnić. „Każda reakcja tworzy przeciw-reakcję. Teraz zawodnik mniej zaskakuje, jest bardziej przewidywalny. Ale z drugiej strony, jeśli przy takiej analizie zawodnik nadal robi to, co robi, choć przeciwnik doskonale o tym wie, to znaczy, że jest to naprawdę dobry zawodnik.”

Tekst pochodzi z szóstego numeru informatora meczowego #dawajDAWAJ, przygotowanego na mecz z Górnikiem Zabrze (10.10.2017r.).

dd 6 okładka