11.05.2019, 18:42
Zapowiedź

Pierwszy egzamin końcowy: po szesnaste trofeum!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

pluszewska 2

  • Radosław Kogut
  • Foto

Radosław Kogut

W niedzielę, 12 maja, o godz. 13:00 zagramy w finale PGNiG Pucharu Polski, w Poznaniu.  Z Orlen Wisłą Płock będziemy walczyć o jedenaste z rzędu i szesnaste w historii klubu trofeum.

Przed kielczanami pierwszy z trzech najtrudniejszych egzaminów tego sezonu. W najbliższą niedzielę, w Poznaniu staniemy przed wyzwaniem obrony trofeum wywalczonego w minionym sezonie w Kaliszu. Na drodze tym razem w finale stanie Orlen Wisła Płock, która na ten mecz będzie zmotywowana jak nigdy.

Wiśle teoretycznie trudniej wygrać z nami w dwumeczu, niż w jednym spotkaniu, szczególnie, że gramy je na neutralnym gruncie – mówi skrzydłowy PGE VIVE, Arkadiusz Moryto – O wyniku zadecyduje dyspozycja dnia, zdrowie. Oni mają tego świadomość.

Kiedy grasz jeden mecz o tytuł, motywacja jest stuprocentowa – dodaje trener Talant Dujshebaev – Każdy wie, że w jednym spotkaniu wszystko może się zdarzyć.

Płock ewidentnie rozkręca się w trakcie sezonu, pod koniec prezentując lepszą formę, aniżeli we wrześniu czy październiku. Nowy trener powoli, ale skutecznie wprowadza swoje rozwiązania, nadając grze ekipy z Płocka hiszpański sznyt.

Płock gra teraz dużo lepiej, widać rękę trenera Sabate, sporo zmian w obronie, nowe rozwiązania w ataku pozycyjnym, w kontrze też robią rzeczy, których wcześniej nie robili – komplementuje rywali szkoleniowiec PGE VIVE.

Po ostatnim spotkaniu kielczan z Orlen Wisłą Płock, które miało miejsce 8 marca w Hali Legionów, w ramach rozgrywek ligowych, kibice obu drużyn mogą zacierać ręce na bardzo ciekawe widowisko. Pojedynek w Kielcach w regulaminowym czasie gry zakończył się remisem 30:30, a do rozstrzygnięcia konieczna była seria rzutów karnych, którą zdominował Filip Ivić. Nasz bramkarz obronił trzy rzuty z rzędu, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się ze wspaniałego zwycięstwa 33:30.

Oni wtedy zagrali naprawdę dobrze w obronie, ciężko nam było się przez nią przebić – wspomina skrzydłowy PGE VIVE, Arkadiusz Moryto – Będziemy musieli teraz znaleźć słabe punkty w tej formacji. Z każdym miesiącem, tygodniem, meczem rywale czują się coraz lepiej i widać, że odnaleźli wspólny język.

Płock wtedy pokazał, że jest lepszym zespołem niż na początku sezonu, a teraz, po dwóch miesiącach od tamtego spotkania myślę, że są jeszcze lepsi. Będziemy musieli sporo poprawić w stosunku do tamtego meczu – mówi rozgrywający Marko Mamić.

Chorwat podkreśla, że on i jego koledzy z drużyny nie mogą już doczekać się spotkania. W drużynie panuje fantastyczna atmosfera z powodu awansu do VELUX EHF FINAL4, choć trzeba przyznać, że zawodnicy odczuwają mocno w kościach ostatnie pojedynki z PSG.

Atmosfera jest super, ale jesteśmy zmęczeni, te mecze bardzo dużo nas kosztowały – uśmiecha się Marko – Wszyscy są szczęśliwi, ale fizycznie straciliśmy też dużo energii.

To prawda, ale ja nie szukam alibi – optymistycznie zaznacza Julen Aginagalde, który przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym z Paryżem dopiero co wrócił do treningów po kontuzji stawu skokowego – Miałem uraz, ale w maju, gdy mamy tyle tak ważnych meczów, to normalne, że wszystko trochę boli. Będziemy walczyć!

Udział Julena w spotkaniu finałowym o Puchar Polski nie jest zagrożony. Choć do Poznania wyjechała cała drużyna PGE VIVE Kielce, to do końca nie wiadomo, czy na parkiecie zobaczymy wszystkich zawodników (nie licząc oczywiście poważnie kontuzjowanych Michała Jureckiego i Daniela Dujshebaeva).

Zobaczymy, co z Luką Cindriciem – przyznaje trener Dujshebaev – Luka dostał uderzenie w żebra podczas rewanżu w Paryżu, badania nie wykazały złamania, ale do czwartku nie trenował. Zobaczymy, na ile zdoła się przygotować do meczu. Ręka Lijka po ostatnim meczu (rewanż w Paryżu był pierwszym spotkaniem Krzysztofa Lijewskiego po przerwie spowodowanej złamaniem czwartej kości śródręcza) nie wygląda za dobrze, ale nie jest jakoś bardzo źle. Bardzo liczymy, że Lijek będzie nam mógł pomóc w obronie. Pamiętajmy jednak, że to po prostu tylko człowiek, potrzebuje jeszcze kilku tygodni, by móc normalnie rzucać.

Jak można przeczytać na stronie Orlen Wisły Płock, Nafciarze przystąpią do meczu w niemal pełnym składzie. Zabraknie jedynie kontuzjowanego Marko Tarabochii. Reszta zawodników jest gotowa do wyjścia na parkiet.

Bez względu na ostateczny skład, Mistrzowie Polski również są gotowi do wyjścia na boisko, by bronić trofeum sprzed roku. By dodać na swoje konto historyczny, szesnasty Puchar Polski, powiększając swoją serię zwycięstw w tych rozgrywkach, które wygrywamy nieprzerwanie od 2009 roku. Płocczanie ostatni raz w tych zawodach triumfowali rok wcześniej, a w ogóle mają na koncie dziesięć Pucharów Polski.

Mecz finałowy PGNiG Pucharu Polski rozpocznie się w niedzielę, 12 maja, o godz. 13:00 w Arenie Poznań. Bilety na to wydarzenie zostały wyprzedane. Transmisja od godz. 12:45 w TVP Sport.