15.10.2019, 20:50
Mecz

50% skuteczności Miłosza i triumf z Gdańskiem!

  • Karolina Zielonka
  • Tekst

karolina zielonka (1)

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

We wtorkowy wieczór PGE VIVE Kielce rozegrało kolejne spotkanie w ramach PGNiG Superligi. W ramach 8. serii podjęliśmy zespół Torus Wybrzeże Gdańsk. Choć na początku mieliśmy drobne problemy ze zbudowaniem przewagi i swobodnym graniem, to kiedy już udało się przełamać barierę, wszystko szło po naszej myśli. Drugą część spotkania fenomenalnie rozegrał Miłosz Wałach, który przez dziesięć minut bronił ze stuprocentową skutecznością! Spotkanie z trybun oglądali Mateusz Jachlewski, Branko Vujović, Daniel Dujshebaev, którzy leczą kontuzje oraz Andreas Wolff, Igor Karacić, Julen Aginagalde. Sześćdziesiąt minut gry przyniosło PGE VIVE Kielce triumf zakończony wynikiem 38:24.

PGE VIVE Kielce - Torus Wybrzeże Gdańsk 38:24 (19:13)

PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wałach - Dujshebaev 1, Pehlivan 5, Janc 3, Lijewski 3, Jurkiewicz 2, Kulesh 6, Moryto 6, Surgiel 3, Fernandez Perez 5, Karalek 1, Guillo 3

Torus Wybrzeże Gdańsk: Kiepulski, Chmieliński - Powarzyński 1, Oliveira 4, Sadowski, Pieczonka 3, Gądek 3, Frańczak, Papaj 2, Komarzewski 2, Wróbel 7, Salacz, Malinski, Adamczyk, Janikowski 2, Didyk

Pierwsza siódemka: Kornecki – Fernandez, Kulesh, Jurkiewicz, Dujshebaev, Janc, Guillo

Szybko, bo zaledwie w dwie minuty, nasz zespół za sprawą Angela Fernandeza i Blaza Janca wyszedł na prowadzenie 2:0. Skrzydłowi wykorzystali błąd zawodników Wybrzeża, a potem przechwycali piłkę, posyłając ją do bramki. Przewaga bramkowa żółto-biało-niebieskich nie trwała jednak długo. Goście, popisując się między innymi rzutem z podłoża tuż obok głowy Mateusza Korneckiego, a potem wyskokiem z obu nóg i rzutem Patryka Pieczonki, zaczęli zbliżać się do remisu. Uzyskali go w siódmej minucie z powodu dwóch błędów naszej drużyny.

Zawodnicy obu drużyn bardzo szybko rozgrywali akcje, wprowadzali zamieszanie na boisku, a w pewnym momencie Alex Dujshebaev znalazł się na prawym skrzydle i z niego zdobył bramkę rzucając lobem tuż nad głową Artura Chmielińskiego. Pięknego trafienia pozazdrościł mu Mateusz Wróbel, który wyprowadził celny rzut z biodra, tym razem obok nogi Korneckiego. Rozdrażniło to naszego bramkarza, który po chwili zatrzymał piłkę kolanem. Dzięki temu mogliśmy powrócić na prowadzenie.

W jedenastej minucie z lewego skrzydła trafił Angel Fernandez i gdy trener ekipy z Wybrzeża ujrzał na tablicy wynik 8:7, poprosił o czas. Nie zadziałał on dobrze na jego podopiecznych, gdyż szybko stracili piłkę. Ponownie trafił Angel, interwencję zaliczył Mateusz Kornecki, a nasze prowadzenie zaczęło wzrastać i z minuty na minutę szybowało w górę.

Najpierw rzut karny wykorzystał Arkadiusz Moryto pewnie pokonując Artura Chmielińskiego. Gdy po tej bramce grę chcieli wznowić goście, przyczajony Alex w stylu naszego byłego zawodnika Darko Djukicia przechwycił piłkę i podał do Angela, który oczywiście wykorzystał szansę i dopisał kolejne oczko do swojego konta. W szesnastej minucie na boisku zameldował się nasz wychowanek, Czarek Surgiel, który na boisko został „zaproszony" przez trenera Dujshebeava słowami „Szybciej, szybciej!". Polecenie równie szybko wykonał i po spędzeniu na boisku niespełna pięciu minut, zdobył swoje pierwsze trafienie w spotkaniu, ustanawiając wynik 15:9. Już do końca pierwszej połowy PGE VIVE wykorzystywało każdą szansę na zdobycie bramki, a goście zaczęli popełniać więcej błędów ułatwiając nam powiększanie przewagi, która po pierwszej połowie wynosiła sześć trafień (19:13). 

Drugą część spotkania w bramce rozpoczął Miłosz Wałach. To było istne „wejście smoka". Od razu obronił pierwszy rzut wykonując w bramce szpagat, po chwili wykonał kolejną interwencję, a jej zwieńczeniem była bramka zdobyta przez Doruka Pehlivana. Zestawienie interwencja Wałacha - bramka Pehlivana zobaczyliśmy dwukrotnie. Niestety, nasi obrońcy grali zbyt agresywnie i sędziowie podyktowali rzut karny. Naprzeciwko Miłosza stanął Mateusz Wróbel, ale znów górą okazał się być nasz bramkarz, który obronił ten rzut prawą nogą i wywołał w hali gromkie brawa, które powtarzały się za każdym razem, gdy ,,Miły" łapał lub odbijał rzuty gości. A oklasków nie zabrakło. Przez dziesięć minut drugiej połowy, Miłosz bronił ze stuprocentową skutecznością, zatrzymując m.in. dwa rzuty karne! Dopiero w czterdziestej minucie pokonał go Mateusz Wróbel, ale tylko odrobinę nadszarpując dobrą passę naszego zawodnika, który zaczarował bramkę.

W ofensywie graliśmy bardzo skutecznie. Po obronach Miłosza raz decydowaliśmy się na skonstruowanie ataku pozycyjnego, a raz stawialiśmy na szybkie kontry. Czterdziesta piąta minuta dała nam czternastobramkowe prowadzenie. Oznacza to, że w kwadrans gościom udało się pokonać Miłosza zaledwie dwa razy! Do końca spotkania graliśmy swoje, lekko ,,zdejmując nogę z gazu". Miłosz jednak nie odpuszczał, ale rozluźniona defensywa żółto-biało-niebieskich sprawiła, że ,,wreszcie" zaczął wpuszczać rzuty zawodników Wybrzeża Gdańsk. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wysokim zwycięstwem kielczan, 38:24.