18.10.2019, 11:20
Zapowiedź

Zakończyć optymistycznym akcentem!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Tomasz Fąfara
  • Foto

Tomasz Fąfara

W sobotę, 19 października, o godz. 17:00 kielczanie rozegrają ostatni mecz Ligi Mistrzów pierwszej części sezonu. Rywalem będzie Mistrz Białorusi, HC Meshkov Brest. Po tym spotkaniu zawodnicy rozjadą się na zgrupowania kadr narodowych. Liczymy na przełamanie złej passy i pozytywny akcent przed chwilowym rozstaniem z klubową piłką ręczną.

Nieciekawie wygląda sytuacja kielczan w grupie B Ligi Mistrzów. Z zaledwie trzema punktami zajmujemy obecnie szóste miejsce – ostatnie premiowane awansem do fazy Last 16. Jeden punkt dzieli nas od zajmujących piątą i czwartą pozycję FC Porto Sofarma i Telekomu Veszprem, a cztery punkty od tymczasowego lidera, THW Kiel. Pod nami natomiast, zaledwie jeden punkt, znajduje się nasz sobotni rywal, HC Meshkov Brest.

Czas ucieka razem z punktami, ale jak przekonuje trener Talant Dujshebaev sezon jest długi. Nie ma co rozpaczać i emocjonalnie miętosić minionych porażek z Porto i Montpellier (a w wymiarze ligowym także z Płockiem). Przed nami ostatni mecz Ligi Mistrzów tej części sezonu. Po nim zawodników czeka tygodniowa przerwa na zgrupowania reprezentacji swoich krajów. Wszyscy liczymy, że zakończymy pierwszy etap zwycięstwem.

Nasze porażki wynikały głównie z błędów leżących po naszej stronie – mówi trener Talant Dujshebaev – Nie potrafiliśmy zachować mentalności zwycięzców. Ja sam też zrobiłem kilka rzeczy źle. Teraz trzeba wstać, nie płakać. Jak prawdziwi mężczyźni musimy walczyć dalej.

Myślę, że w tym tygodniu wreszcie coś się zmieniło – dodaje Blaz Janc – To kwestia mentalności. My pokazaliśmy przecież naszą siłę z Kielem i Zaporożem, nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę ręczną. W Brześciu musi być zwycięstwo. Potem będzie kadra i po powrocie do klubu myślę, że będzie już zupełnie inaczej.

Najskuteczniejszymi zawodnikami PGE VIVE w Lidze Mistrzów są obecnie właśnie Blaz Janc (22 bramki) oraz Julen Aginagalde i Alex Dujshebaev (po 16 bramek).

Oddałbym to wszystko za zwycięstwa – przyznaje słoweński skrzydłowy – Wolałbym w meczach zdobywać po jednej bramce, byleby drużyna wygrywała.

Kielczanie nie zwieszają głów i w pełni zmotywowani szykują się na sobotni bój o punkty z Brześciem.

Pracując z chłopakami, widząc jak ciężko trenują, nie mam do nich żadnych pretensji, jeśli już, to mam je do samego siebie – mówi trener Dujshebaev – Sezon jest długi, najważniejsze jest planowanie na cały sezon. Szczyt formy musi przyjść na końcówkę marca, kwiecień, maj.

Drużyna z Brześcia nigdy nie dotarła dalej niż do fazy Last 16, a w rozgrywkach Ligi Mistrzów startuje już jedenasty raz. W tym sezonie Białorusini chcieliby wreszcie zrobić kolejny krok w historii klubu, co poparte jest transferami. Latem do ekipy Raula Alonso (zastąpił Manolo Cadenasa pod koniec zeszłego sezonu) dołączyło siedmiu nowych zawodników, a wśród nich mistrz olimpijski, mistrz świata i Europy w jednym, William Accambray oraz m. in. gracze znani z polskiej ligi, Nemanja Obradović (przyszedł z Płocka) oraz Marko Panić (były zawodnik Azotów Puławy).

Meshkov Brest jako rywal zawsze nam „leżał”. Na osiem spotkań przegraliśmy tylko jedno – na otwarcie sezonu 2017/18 (25:28). W pozostałych meczach, licząc od 2016 roku pewnie wygrywaliśmy bez względu na to, czy graliśmy u siebie czy na wyjeździe. Trzeba jednak pamiętać, że Brześć to jeden z tych zespołów, które we własnych halach stanowią dużo większe zagrożenie.

Brześć zawsze u siebie w domu gra dużo lepiej – ocenia obrotowy PGE VIVE Kielce, Arciom Karalok – Mógł spokojnie ograć Montpellier, ale w ostatnich pięciu minutach zagrali nie tak, jak trzeba i zwycięstwo im się wymknęło (25:27).

Z Porto na wyjeździe Białorusini również byli blisko wygranej, a przegrali dwiema bramkami, 25:27. Wyraźną porażkę zaliczyli w Kilonii (23:31), a ostatnio pokonali u siebie Zaporoże 33:31 i w tym ostatnim wydarzeniu szkoleniowiec PGE VIVE upatruje największy atut naszych rywali.

To, że wygrali ostatnie spotkanie to ich bardzo mocna strona – mówi trener – To dla nich pozytywne podbudowanie, którego nam brakuje.

Moim zdaniem, ich największa siła to bramkarz, który zawsze broni na wysokim poziomie – uzupełnia skrzydłowy, Blaz Janc – Poza tym Brześć ma młody, szybki zespół, musimy na to uważać i postawić dobrą obronę.

W sobotnim spotkaniu nie wystąpi na pewno pięciu zawodników PGE VIVE Kielce. Poza Mateuszem Jachlewskim, Danielem Dujshebaevem, Branko Vujoviciem i Tomaszem Gębalą w składzie zabraknie Igora Karacicia. Chorwat jeszcze w starciu z Orlen Wisłą Płock doznał urazu klatki piersiowej, a mimo to pomógł zespołowi w meczu z Montpellier. Z Gdańskiem już nie zagrał. Zawodnik miał problemy z oddychaniem i musi przejść konsultację medyczną.  

Mecz 5. Kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów PGE VIVE Kielce z HC Meshkov Brest odbędzie się w sobotę, 19 października, o godz. 18:00 czasu lokalnego, czyli 17:00 czasu polskiego. Transmisja od godz. 16:55 w nSport+.