03.11.2019, 00:48
Komentarze

A.Dujshebaev: Wiedzieliśmy, że wszystko rozstrzygnie się w ostatnich minutach

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Anna Benicewicz-Miazga
  • Foto

Anna Benicewicz-Miazga

W 6. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów kielczanie wygrali z Telekomem Veszprem 34:33. Tylko drużyna o stalowych nerwach mogła wygrać to zacięte spotkanie. I wygrała. Zespół PGE VIVE Kielce w kluczowych momentach zachował zimną krew, zdobywając ważne trafienia lub broniąc rzuty rozpędzonych rywali.

Wiedzieliśmy, że gramy z jedną z najlepszych drużyn w Europie. Bardzo chcieliśmy wygrać i wiedzieliśmy, że to będzie jeden z tych meczów, w których wszystko rozstrzygnie się w ostatnich minutach – mówił po spotkaniu Alex Dujshebaev – Dzisiaj chyba po prostu zagraliśmy trochę lepiej, niż rywale, mieliśmy szczęście. Jestem zadowolony z chłopaków i z tego, że walczyliśmy od początku do końca.

Trener Talant Dujshebaev po raz pierwszy w tym sezonie miał do dyspozycji szesnastu zawodników, bo do gry wrócili już Branko Vujović i Daniel Dujshebaev. Niestety Branko, nie dane było pomóc dziś drużynie.

To jedyne z czego jestem niezadowolony – smucił się trener Dujshebaev – Ale musiałem zaryzykować i do końca postawić na Alexa, on miał taki dzień, że nie mogłem dać szansy Branko.

Graliśmy przeciwko jednej z najlepszych obron w Lidze Mistrzów, byliśmy bardzo zmotywowani – podkreślał Arciom Karalok – Bardzo nam pomógł ostatni mecz w Brześciu, wzmocnił nas psychicznie. Dziś mogliśmy przegrać, ale wytrzymaliśmy i zdobyliśmy ważne dwa punkty. Mieliśmy pełny skład i pozytywnie podeszliśmy do spotkania, bo wszyscy wrócili zdrowi ze zgrupowań reprezentacji, odpoczęły też nasze głowy.

Białoruski obrotowy cieszył się, że wpuszczenie na boisko pod koniec meczu Arpada Sterbika nie popsuło szyków kielczan i że mecz wygrała drużyna silniejsza psychicznie.

Arpad to naprawdę dobry bramkarz, jak na swój wiek. Rok temu zrobił różnicę. Ale dzisiaj byliśmy skuteczniejsi i nie mógł nic na to poradzić. Dzisiaj toczyła się wojna psychologiczna i my ją wygraliśmy – mówił Arciom Karalok.

Oblicze drużyny PGE VIVE Kielce po powrocie zawodników z kadr narodowych bardzo cieszy. Pewna siebie, walcząca o każdy centymetr boiska drużyna ponownie nabiera rozpędu w walce o czołowe lokaty grupy B Ligi Mistrzów. Chwilowo, z siedmioma punktami na koncie, zajmujemy drugie miejsce, tuż za THW Kiel. „Zebry” jednak mają rozegrany jeden mecz mniej i w niedzielę zmierzą się z Motorem Zaporoże, co zwiastuje umocnienie się niemieckiej ekipy na fotelu lidera. Jeśli natomiast HC Vardar wygra z Mieszkowem Brześć, macedońska ekipa zajmie drugie miejsce, spychając nas na trzecie.