04.12.2019, 19:44
Mecz

Świetny mecz skrzydłowych i wygrana w Mielcu!

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • SPR Stal Mielec
  • Foto

W meczu 14. serii PGNiG Superligi drużyna PGE VIVE Kielce bez większych problemów pokonała na wyjeździe SPR Stal Mielec. Świetne występy zaliczyli Agel Fernandez i Branko Vujović, którzy pod nieobecność Blaza Janca i Arkadiusza Moryto dzisiaj grał na skrzydle. Obaj zdobyli po 11 bramek. Po sześćdziesięciu minutach wygraliśmy 36:20.

SPR Stal Mielec – PGE VIVE Kielce 20:36 (12:21)

SPR Stal Mielec: Wiśniewski (1-21 min, 4/14 = 22%), Andjelić (21-36 min, 2/13 = 15%), Witkowski (36-60 min, 6/17 =35 %) - Skuciński 1, Krupa 3, H. Kornecki 1, Ćwięka 3, Wałyncow 4, Olszewski 1, Dutka 2, Kozioł, Wojdak 1, Janyst, Jędrzejewski 1, Krępa 2, Grzegorek 1

PGE VIVE Kielce: M. Kornecki (1-43 min, 10/24 = 42%), Wałach (43-60 min, 4/10 = 40%) - Fernandez 11, Pehlivan 2, Kulesh, Jurkiewicz 5, A. Dujshebaev 2, Lijewski 2, Vujović 11, Aginagalde 1, Guillo 2

Pierwsza siódemka: Kornecki – Fernandez, Pehlivan, Jurkiewicz, Aginagalde, A. Dujshebaev, Vujović

Pod nieobecność wszystkich nominalnych prawoskrzydłowych na pozycji tej rozpoczął Branko Vujović. Branko bardzo szybko dostał możliwość zdobycia bramki, bo sędziowie podyktowali rzut karny, do którego podszedł właśnie nasz rozgrywający, który otworzył wynik tego spotkania pokonując Tomasza Wiśniewskiego. Stal szybko odpowiedziała trafieniem i przez pierwszych kilka minut nie pozwalała kielczanom odskoczyć na większe prowadzenie.

Ze środka atakiem PGE VIVE dowodził Mariusz Jurkiewicz, który do obrony zbiegał na pozycję drugiego obrońcy, robiąc miejsce po swojej prawej stronie Romaricowi Guillo zastępującymi w defensywie Julena Aginagalde. Sympatyczny Bask trochę się nabiegał w tej części spotkania, a pojawiając się na boisku, a to wracając na ławkę, ale sporo metrów w nogach miał i Francuz, bo kielczanie wielokrotnie startowali do kontrataków, nie mając czasu na zmianę obrotowych.

Szeroko rozstawiona obrona Mistrzów Polski skutecznie odcinała od podań skrzydłowych gospodarzy, przez co Stal atakowała głównie z rozegrania, skąd często natykała się na ręce Mateusza Korneckiego, który po kwadransie miał skuteczność 40%. Wtedy nastąpił kluczowy moment pierwszej połowy, w którym mielczanie zaczęli popełniać błąd za błędem, co w kontrach wykorzystywali Branko Vujović, Alex Dujshebaev i Angel Fernandez. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund ze stanu 6:6 zrobiło się 10:6 dla nas, a trener Dawid Nilsson poprosił o czas. Branko Vujović ani jednak myślał zwalniać tempa i chwilę po wznowieniu gry zdobył dwie bramki z rzędu. W tym momencie na koncie miał już 6 goli.

Ze względu na zaledwie jedenastu graczy w protokole trener Talant Dujsehabev  mocno rotował składem. Na środku rozegrania z czasem pojawił się Alex Dujshebaev, a Mariusz Jurkiewicz przesunął się na lewą stronę, z kolei na prawym rozegraniu grał Krzysztof Lijewski. Wcześniej na lewej połówce pojawiał się także Uladzislau Kulesh. W trakcie pierwszej połowy na boisko nie wyszedł tylko Miłosz Wałach, co było zrozumiałe, bo Mateusz Kornecki świetnie sobie radził. Od wspomnianego wcześniej momentu atak kielczan bazował głównie na kontratakach, a najwięcej bramek dla kielczan zdobyli do przerwy Angel Fernandez (8) i Branko Vujović (6). Po trzydziestu minutach prowadziliśmy 21:12.

Miłosz Wałach wszedł na parkiet po kilku minutach drugiej odsłony pojedynku. W polu gry trener Dujshebaev powrócił do wyjściowego ustawienia z pierwszej połowy. Kielczanie utrzymywali bezpieczną przewagę nad rywalami. Na trybunach natomiast trwała wspólna feta kibiców obu zespołów, którzy w trakcie meczu połączyli się w jednym sektorze. Na dziesięć minut przed końcem spotkania prowadziliśmy 31:17.

W dzisiejszym spotkaniu ewidentnie bezkonkurencyjni byli skrzydłowi. Przez pewien okres kilka bramek w krótkim czasie zdobył też Mariusz Jurkiewicz, ale to Branko Vujović (grający dziś na skrzydle) i Angel Fernanez zdobyli najwięcej bramek dla zespołu – obaj po 11. Ostatecznie pokonaliśmy Stal Mielec 36:20.