13.12.2019, 19:25
Mecz

Wysokie zwycięstwo na koniec roku!

Piękne zakończenie 2019 roku! W meczu 17. serii PGNiG Superligi drużyna PGE VIVE Kielce spokojnie pokonała Gwardię Opole 38:21. Kielczanie wystąpili w zaledwie dziesięcioosobowym składzie bez Andreasa Wolffa, Igora Karacicia, Mateusza Jachlewskiego, Blaza Janca, Krzysztofa Lijewskiego, Uladzislaua Kulesha, Arcioma Karaloka, Romarica Guillo i Tomasza Gębali.

PGE VIVE Kielce – Gwardia Opole 38:21 (21:12)

PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wałach – Vujović, A. Dujshebaev, Pehlivan, Aginagalde, Jurkiewicz, Moryto, Fernandez, D. Dujshebaev

Gwardia Opole: Zambrzycki, Malcher – Lemaniak, Siwak, Zarzycki, Klimków, Małecki, Mokrzki, Zieniewicz, Jankowski, Kawka, Mauer, Milewski, Morawski, Działakiewicz, Skraburski

Pierwsza siódemka: Kornecki – Moryto, Vujović, A. Dujshebaev, Aginagalde, Pehlivan, Fernandez

Szybkie tempo gry, ale i sporo niedokładności cechowało pierwsze minuty meczu PGE VIVE Kielce z Gwardią Opole. Gospodarze wystawili agresywną obronę, co zmuszało opolan do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji, a także powodowało straty piłki. W ataku na środku rozegrania rozpoczął Alex Dujshebaev, a na kole jedyny obrotowy w składzie Julen Aginagalde. Obaj zawodnicy do obrony zmieniali się z Danielem Dujshebaevem i Mariuszem Jurkiewiczem.

W ekipie gości bardzo dobrze rozpoczął bramkarz, Mateusz Zembrzycki, któremu w pierwszych minutach udało się obronić kilka sytuacji jeden na jeden z kielczanami. Dlatego Gwardia nie pozwalała Mistrzom Polski odjechać na większą przewagę, cały czas trzymając się na dwie, trzy bramki za nimi. W osiemnastej minucie, po skutecznym rzucie karnym Branko Vujovicia prowadziliśmy 10:7. Chwilę później była szansa na podwyższenie przewagi, ale zgubiliśmy piłkę, a gwardyści przeprowadzili efektywną kontrę.

W drugiej części pierwszej połowy Alex Dujshebaev ze środka przesunął się na prawe rozegranie, a ze środka atakiem kierował jego młodszy brat, Dani. W dwudziestej trzeciej i czwartej minucie spotkania, gdy podopieczni Rafała Kuptela podczas osłabienia spowodowanego karą dwóch minut dla Mateusza Morawskiego grali bez bramkarza, kielczanie zdobyli dwa gole do pustej bramki i wyszli na prowadzenie 16:11. Po chwili gospodarze odpowiedzieli podobną taktyką, gdy na ławkę kar odesłano Alexa Dujshebaeva. Było niebezpiecznie, bo atakujący Mariusz Jurkiewicz i Dani Dujshebaev nadziewali się na blok rywali, ale w jednej z akcji Dani ładnie zaasekurował stratę, przechwytując piłkę podczas próby kontrataku i ostatecznie udało się uratować wypracowaną przewagę. W samej końcówce Alex powrócił na środek, a z prawego rozegrania bramkę Adama Malchera, który w trakcie gry zastąpił Mateusza Zembrzyckiego atakował Branko Vujović. Na przerwę kielczanie jeszcze powiększyli przewagę do dziewięciu trafień i do szatni schodzili przy stanie 21:12.

Świetnie rozpoczęła się druga połowa meczu dla kielczan. W trzy minuty zdobyliśmy trzy bramki i trener Rafał Kuptel poprosił o czas. Nie pomogło. Mariusz Jurkiewicz i Doruk Pehlivan łapali atakujących opolan blokiem, a ich koledzy z drużyny zdobywali kolejne bramki. Po kilku minutach drugiej połowy Mateusza Korneckiego między słupkami zmienił Miłosz Wałach, który zaczął od skutecznej interwencji. Dopiero w czterdziestej trzeciej minucie goście, za sprawą Jędrzeja Zieniewicza, zdołali zdobyć drugie trafienie w tej części gry. Prowadziliśmy 28:14.

W czterdziestej ósmej minucie fantastyczną paradą popisał się Miłosz Wałach. Nasz bramkarz wyskoczył w szpagacie do góry i stopą „złapał” rzut Michała Lemaniaka pędzącego w kontrze. To był dopiero początek! Miłosz na kilka minut zupełnie zamurował bramkę, m. in. powstrzymując rzut karny Wiktora Kawki. Mecz nabierał tempa, kielczanie kontrowali, do pustej bramki przez całe boisko trafił Daniel Dujshebaev. Tutaj już nic nie mogło się zmienić, kielczanie wygrali 38:21. Po regulaminowym czasie gry rzut karny Macieja Zarzyckiego obronił Miłosz Wałach.