20.02.2020, 21:08
Komentarze

M. Kornecki: Defensywa pomagała mi przy rzutach z drugiej linii

  • Magda Pluszewska
  • Tekst

  • Olga Pierzak
  • Foto

Kibice PGE VIVE Kielce o bramkę mogą być spokojni! Po kilku fantastycznych występach Andreasa Wolffa dziś między słupkami zachwycał Mateusz Kornecki! Nasz bramkarz odnotował skuteczność na poziomie 43%, dzięki czemu Mistrzowie Polski wygrali z Motorem Zaporozhye 33:26. „Mati” w całym meczu miał aż 20 (!!!) obron, powstrzymał m. in. dwa rzuty karne i piętnaście prób rywali z szóstego metra. „Cieszy mnie, że udało mi się obronić sytuacje sam na sam. W rzutach z drugiej linii pomagała mi natomiast defensywa” – przyznał Mateusz Kornecki.

KOMENTARZE PO MECZU HC MOTOR ZAPOROZHYE - PGE VIVE KIELCE (26:33)

Talant Dujshebaev, trener PGE VIVE Kielce: Gratuluję zawodnikom nie tylko zwycięstwa, ale i postawy, jaką mieli podczas całego meczu. Wszyscy wiemy, że Motor już o nic nie grał i dlatego był bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Koncentracja i to, co dał nam Mateusz Kornecki od samego początku, pozwoliły nam na kontrolowanie meczu przez sześćdziesiąt minut. Jestem bardzo zadowolony z Matiego, oby grał tak każdy mecz! Minusem są przestoje. Nie możemy, prowadząc ośmioma bramkami, pozwalać przeciwnikowi dochodzić nas na trzy. Nie możemy nagle zaczynać grać na luzie, cały czas musi być koncentracja i „instynkt kilera” do końca.

Mateusz Kornecki, bramkarz PGE VIVE Kielce: Mój dzisiejszy występ to częściowo zasługa moich umiejętności, a częściowo dobrej obrony. Wydaje mi się, że w tym meczu było sporo czystych, stuprocentowych sytuacji cieszy mnie, że udało mi się je obronić. Defensywa pomagała mi natomiast przy rzutach z drugiej linii. To wszystko poskutkowało dużą liczbą obron w tym meczu. Wiedzieliśmy, że Zaporoże nie ma nic do stracenia, bo praktycznie nie mają już na nic szans, dlatego trzeba było mocniej skupić się na ich najgroźniejszych zawodnikach i to się udało. W końcówce pierwszej i w końcówce drugiej połowy były takie newralgiczne momenty, w których z wysokiego prowadzenia robiło się mniejsze. Wynikało to chyba z braku koncentracji. Nie powinniśmy dopuszczać do takich sytuacji, bo w końcówce prowadziliśmy już tylko trzema bramkami i różnie mogło się to skończyć. Dopóki mamy matematyczne szanse, walczymy! Teraz mamy przed sobą Kiel, wszystko kładziemy na szalę, wygrywamy i zobaczymy, jaki będzie układ tabeli na koniec.

Arkadiusz Moryto, skrzydłowy PGE VIVE Kielce: Dziś nie było łatwo, tak naprawdę Mati nam wiele sytuacji wybronił i to nie gdzieś z tyłu, z rozegrania, ale w sytuacjach stuprocentowych. Obrona tych rzutów nie była jego obowiązkiem. Gdyby te piłki wpadły, nie mielibyśmy takiego wyniku. W drugiej połowie odnotowaliśmy przestój, który musimy wyeliminować, jeżeli chcemy walczyć w tym sezonie o wyższe cele, bo nie mogą nam się takie fragmenty przytrafiać, nawet jeśli prowadzimy sześcioma czy siedmioma bramkami. Łatwiej nam się grało „z bramką”. Dzięki niej udało nam się odskoczyć na w miarę bezpieczną przewagę. Było łatwiej pod względem psychicznym, bo nie był to mecz na styku, cały czas kontrolowaliśmy wynik.

Mateusz Kus, obrotowy HC Motor Zaporozye, były zawodnik PGE VIVE Kielce: To była zasłużona przegrana, nie można z Kielcami grać, mając tylko kilka dobrych momentów w meczu. By walczyć o pozytywny wynik, trzeba cały czas grać dobrze, a my mieliśmy tylko przebłyski. Nieskuteczność w ataku zrobiła swoje. Mateusz Kornecki grał dzisiaj super. Widać było, że jest w dobrej formie, bo odbijał nas niemiłosiernie!