17.09.2020, 19:45
Wywiad

T. Gębala: Każdy jest przybity, ale wszyscy się wspieramy

Dobra obrona i atak pozycyjny z pierwszej połowy, błędy w grze jeden na jeden, trudności komunikacyjne w końcówce drugiej i jednobramkowa przegrana po wyrównanym meczu – to w skrócie bilans inauguracyjnego meczu drużyny Łomża Vive Kielce w Lidze Mistrzów według Tomasza Gębali. Rozgrywający Mistrzów Polski tuż po spotkaniu z SG Flensburg-Handewitt (31:30) podzielił się swoimi emocjami i spostrzeżeniami dotyczącymi tego pojedynku.

Zobacz podsumowanie meczu

Łomża Vive Kielce: Większość kibiców zadaje sobie pewnie teraz pytanie: „Dlaczego?”. Dlaczego nie udało się wygrać spotkania, które przecież układało się tak dobrze?

Tomasz Gębala, rozgrywający drużyny Łomża Vive Kielce: Zawsze można znaleźć wiele przyczyn, po głębszej analizie na pewno okaże się, że popełniliśmy trochę błędów. Chociażby mój „ofens” w ataku, który nie był zbyt mądry. Do tego dodałbym kilka błędów w obronie, niedostosowany blok ataku rywali, przegrywanie jeden na jeden w obronie lub błąd w komunikacji w końcówce. To tak na szybko mogę powiedzieć, pewnie dojdzie do tego jeszcze mnóstwo rzeczy, ale dopiero po analizie.

Vlad Kulesh był bardzo smutny po tym spotkaniu. Rzucił aż sześć bramek, ale – jak sam przyznał – nie zdobył tej najważniejszej, ostatniej. Jak odnieśliście się do tego w szatni?

Chciałbym, by rzucał tak w każdym meczu, a wtedy ja bardzo chętnie będę zbiegał tylko do obrony i nie będę występował ataku. W końcu, z takim rozgrywającym będziemy na pewno wygrywali dużo meczów. Każdy go wspiera. Oczywiście, są osoby przybite w szatni, sam jestem przybity i zdenerwowany tym meczem. Mieliśmy dwa punkty na wyciągnięcie ręki, a nie dowieźliśmy przewagi do końca. Przewaga w drugiej połowie była wysoka, patrząc po przebiegu tego meczu. W pewnym momencie mieliśmy trzy bramki. Jesteśmy wkurzeni, ale jednocześnie też każdy się wspiera, bo lada moment mamy kolejny ważny mecz, w Zabrzu, a potem z Pick Szeged, który też jest bardzo dobrym zespołem. Będzie ciężko, ale będziemy musieli wygrać.

Jakie pozytywy można wyciągnąć z tego spotkania?

Na pewno obrona z pierwszej połowy, gdzie rywalom bardzo ciężko było zdobyć bramkę w ataku pozycyjnym. Na początku spotkania była też fajna, konsekwentna gra w ataku, myślę, że potem, w drugiej połowie załamał nam się plan na atak, ale wynikało to z bardzo dobrej postawy bramkarza Bergeruda i świetnej gry w obronie przeciwnika. Flensburg to czołowy zespół Bundesligi, to niemiecka piłka ręczna i świetna defensywa. Ciężko mi teraz więcej powiedzieć, bo jestem zdenerwowany tym meczem. Jak się uspokoję, to znajdę więcej pozytywów, na razie przemawiają przeze mnie złe emocje.

Dobrze chyba też zaprezentowała się nasza bramka.

O, widzisz, to jest właśnie to! Andi bardzo dobrze bronił, niestety my mu nie pomogliśmy za bardzo w drugiej połowie, ale za to w pierwszej, gdy współpracowaliśmy dobrze blokiem lub spychaliśmy przeciwników na niewygodne pozycje, to to, co miał obronić, bronił. Andi jest wkurzony o jakiś rzut, ale każdemu się zdarza mały błąd. Jeden czy dwa u każdego i z tego zrobiła się jedna bramka przewagi przeciwnika. Niemniej, to prawda, Andi bardzo dobrze bronił!

Rozgrywaliście już mecze przy pustych trybunach, ale nigdy spotkania Ligi Mistrzów. Jak Ci się grało?

Myślę, że już się do tego przyzwyczaiłem. Wiadomo, to nie jest to samo, ale akurat granie na wyjeździe przy pustych trybunach to plus dla nas, a nie dla przeciwnika. Gorzej, gdybyśmy u nas mieli puste trybuny.

Drużyna Łomża Vive Kielce tuż po meczu udała się w podróż powrotną do Kielc. Dzięki możliwości odbycia lotu prywatnym samolotem Boeing 737 zespół sprawnie wrócił do domu, a w czwartkowy wieczór odbył już kolejny trening w Hali Legionów. W sobotę, o godz. 13:15 Mistrzowie Polski zmierzą się na wyjeździe z ekipą Górnika Zabrze.