04.02.2021, 18:27
News Mecz

Dziesięcioma bramkami na otwarcie drugiej części sezonu

W pierwszym meczu 2021 roku drużyna Łomża Vive Kielce pewnie pokonała na wyjeździe MMTS Kwidzyn 34:24. Początkowo gospodarze nie pozwalali Mistrzom Polski zbudować większej przewagi, dlatego nasz zespół „odjechał” rywalom z wynikiem dopiero w drugiej części spotkania. W meczu zabrakło Alexa i Daniela Dujshebaevów, Nicolasa Tournata, którzy pozostali w Kielcach, kontuzjowanego Angela Fernandeza oraz Faruka Yusufa, który nie jest jeszcze gotowy do występu na parkiecie.

MMTS Kwidzyn – Łomża Vive Kielce 24:34 (14:16)

MMTS Kwidzyn: Dudek, Matlęga – Ossowski, Nastaj, Przytuła, Zieniewicz, Krieger, Potoczny, Kutyła, Orzechowski, Guziewicz, Szyszko, Grzenkowicz, Biegaj, Landzwojczak, Jankowski

Łomża Vive Kielce: Wolff, Wałach – Vujović, Karacić, Olejniczak, Sićko, Gębala, Kulesh, Moryto, Surgiel, Karalek, Gudjonsson, Kaczor

Pierwsza siódemka: Wolff – Gudjonsson, Vujović, Karacić, Karalek, Gębala, Surgiel

Zobacz statystyki meczu

Zaczęło się dość niespodziewanie, bo od prowadzenia 3:0 gospodarzy. Zezłościło to Tomasza Gębalę, który postanowił otworzyć kielecki worek z bramkami dwoma potężnymi trafieniami z rzędu z lewej połówki. Po chwili z prawej strony boiska kolejną bramkę dołożył Branko Vujović i jeszcze kolejną z koła Artsem Karalek i dlatego w ósmej minucie spotkania remisowaliśmy już 4:4.

Kwidzynianie bardzo dobrze radzili sobie szczególnie na kole, dogrywając piłkę do Ryszarda Landzwojczaka. Obrotowy zdobył dla swojej ekipy cztery z sześciu pierwszych bramek. Po jedenastu minutach wynik wynosił 6:6. Po kwadransie na środku rozegrania Igora Karačicia zastąpił Michał Olejniczak, wymienieni zostali także pozostali zawodnicy z pierwszej siódemki, poza Andreasem Wolffem i Cezarym Surgielem. Na parkiecie zameldowali się także Szymon Sićko, Sebastian Kaczor, Arkadiusz Moryto i Uladzislau Kulesh. Jako, że Szymon Sićko szybko dostał dwuminutową karę, trener Talant Dujshebaev w tym okresie ściągał bramkarza, jako szóstego do ofensywy wpuszczając Branko Vujovicia.

Dobry okres między słupkami gospodarzy notował Jakub Matlęga, który odbił kilka rzutów naszych zawodników, dzięki czemu Kwidzyn cały czas trzymał się blisko kielczan, nie pozwalając nam odskoczyć na większe prowadzenie. W pewnym momencie graliśmy aż w podwójnym osłabieniu, ponownie do ataku ściągając na ławkę Andreasa Wolffa. Podopieczni Bartłomieja Jaszki wykorzystali ten okres na zbliżenie się na 11:13. Wtedy jednak uaktywnili się Michał Olejniczak i Szymon Sićko, więc udało nam się nieco zwiększyć prowadzenie – 15:12.

Na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy trener Bartek Jaszka poprosił o czas. Kwidzynianom udało się na dwie minuty kary oddelegować Vlada Kulesha, a następnie zdobyć dwie bramki z rzędu. Czternaście sekund przed gwizdkiem o czas z kolei poprosił Talant Dujshebaev. Akcja jednak nie wyszła i do szatni schodziliśmy wygrywając zaledwie 16:14.

Na drugą połowę do bramki wszedł Miłosz Wałach, który rozpoczął od dwóch skutecznych interwencji. W polu rozpoczęła natomiast ta sama szóstka, która wychodziła na początku spotkania. Kielczanie konsekwentnie budowali przewagę i po jedenastu minutach drugiej partii prowadzili 27:18. Bramki dla Łomża Vive zdobywali najczęściej Uladzislau Kulesh, Tomasz Gębala, a z karnych trafienia dokładał Arkadiusz Moryto. Solidnie między słupkami cały czas sprawował się Miłosz Wałach. Po sześćdziesięciu minutach gry Łomża Vive Kielce pokonała MMTS Kwidzyn 34:24. Kolejne spotkanie PGNiG Superligi odbędzie się już w sobotę, w Hali Legionów. Naszym rywalem będzie SPR Stal Mielec.