23.02.2021, 20:12
Mecz

Bez punktów w Paryżu

Pierwsze z dwóch wyjazdowych spotkań Ligi Mistrzów w tym tygodniu zupełnie nam nie wyszło. Drużyna Łomża Vive Kielce wysoko przegrała z Paris Saint-Germain 26:37. Gospodarze kontrolowali cały przebieg meczu, a my niestety nie mieliśmy w tym pojedynku zbyt wiele do powiedzenia. W składzie pod koniec meczu pozostał tylko jeden skrzydłowy, Ceary Surgiel, ponieważ tuż przed przerwą czerwoną kartkę za rzut w głowę bramkarza otrzymał Arkadiusz Moryto.

Paris Saint-Germain – Łomża Vive Kielce 37:26 (19:10)

Paris Saint-Germain: Gerard, Genty – Steins, Keita, Kristopans, Kounkound, Sole Sala, Toft Hansen, Remili, Grebille, Syprzak, L. Karabatic, Morros, Hansen, Prandi, Nahi

Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki – Vujović, Olejniczak, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Karačić, Kulesh, Moryto, Surgiel, Kaczor, D. Dujshebaev, Gębala, Karalek

Pierwsza siódemka: Wolff – Moryto, A. Dujshebaev, Karacić, Karalek, Kulesh, Surgiel

Ten mecz wyjściowo miał być rozegrany jeszcze w grudniu minionego roku, ale ze względu na przymusową kwarantannę naszej drużyny, został przełożony. Gra była bardzo dynamiczna, obie drużyny sporo biegały w ataku i w obronie. Na początku kielczanie mieli drobne problemy ze skutecznością, zbyt często celując w Vincenta Gerarda. Gospodarze takich problemów nie mieli i egzekwowali każdy rzut, aż wreszcie po kilku minutach Lukę Karabaticia z koła powstrzymał Andreas Wolff. Paryżanie karali potknięcia Mistrzów Polski i m. in. za pomocą kontrataków po ośmiu minutach prowadzili 6:3. Nasi zawodnicy przez kilka minut nie mogli zdobyć bramki. Złą passę przełamał dopiero w dwunastej minucie Artsem Karalek. Przegrywaliśmy 4:8.

Trener Talant Dujshebaev w defensywie postawił na system 5-1 z Alexem Dujshebaevem na „jedynce”. W obronie tej było jednak sporo dziur, a środkowy Luc Steins swoją zwinnością doprowadzał naszych obrońców do szewskiej pasji. Tracąc kolejne gole kielczanie trochę „oklapli”, ale udane akcje Branko Vujovicia czy Arka Moryto oraz dwie poprawne interwencje Andreasa Wolffa dodały im energii. Niestety, cały czas przegrywaliśmy i to coraz bardziej – po dwudziestu minutach 7:13.

W tym okresie gry paryżanie rozkładali nas na łopatki dograniami do koła, gdzie podania od rozgrywających na trafienia zamieniał Kamil Syprzak. Mecz zaczął przybierać karykaturalny obrót, gdy półtorej minuty przed przerwą czerwoną kartkę za trafienie Vincenta Gerarda w twarz podczas rzutu karnego dostał Arkadiusz Moryto. Nie wychodziło nam niemal nic i do szatni schodziliśmy przy wyniku 19:10 dla Paris Saint-Germain.

Odwrócić losy tego meczu mogła tylko drastyczna przemiana naszego zespołu. Większość bramek traciliśmy przez własne błędy i by mówić o walce o pozytywny wynik na drugą część meczu musiała wyjść kompletnie inna drużyna. Strata Arka Moryto jednak jeszcze bardziej wybiła kielczan z rytmu. Z przymusu na prawym skrzydle grali Nicolas Tournat, a póżniej Branko Vujović. Zdobywanie bramek przychodziło nam mozolnie, a tracenie ich niestety dużo łatwiej. Andreasa Wolffa w bramce zastąpił Mateusz Kornecki, ale równie dobrze mogliby między słupkami stać obaj, a przy sprycie i szczęściu zawodników PSG za wiele by nie zdziałali.

Przewaga gospodarzy systematycznie się powiększała, by po sześćdziesięciu minutach osiągnąć rozmiar jedenastu bramek. Po październikowym zwycięstwie w Kielcach 35:33 drugi mecz z Paris Saint-Germain w tym sezonie przegraliśmy 26:37. Pozytyw jest taki, że na możliwość zatarcia złego wrażenia nie trzeba długo czekać, bo kolejne spotkanie Ligi Mistrzów, tym razem z Pickiem Szeged zagramy już za dwa dni.