09.02.2023, 20:27
Mecz

Koniec pięknej serii

  • Maciej Szarek
  • Tekst

Drużyna Industria Kielce przegrała na wyjeździe z THW Kiel 29:32 w ramach 11. kolejki Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski w drugiej połowie meczu rzucili się w pogoń, by odrobić straty poniesione w trakcie pierwszej partii. Mimo ambitnej postawy, kielczanie zakończyli 12-letnią serię bez porażki w rywalizacji z wicemistrzem Niemiec na parkietach Champions League.

THW Kiel - Industria Kielce 32:29 (22:13)

Industria Kielce: Kornecki (5/18=28%), Wolff (7/26=27%) - Sanchez-Migallon, Wiaderny, Sićko 5, A. Dujshebaev, Tournat 3, Karacić 4, Moryto 6, D. Dujshebaev 2, Stenmalm, Gębala, Karalek 3, Nahi 6

THW Kiel: N. Landin, Mrkva - Duvnjak, Sagosen 2, Reinkind 4, M. Landin 1, Overby, Weinhold 1, Wiencek 3, Ekberg 8, Fraatz 2, Johansson 2, Dahmke 5, Zarabec 1, Bilyk, Pekeler 3

Dwanaście lat, dziewięć meczów i koniec. Drużyna THW Kiel odniosła pierwsze zwycięstwo nad ekipą Industria Kielce od marca 2011 roku.

Od samego początku czwartkowego spotkania gospodarze narzucili bardzo wysokie tempo gry. Kilończycy wyglądali na niezwykle zdeterminowanych i głodnych wygranej, dzięki czemu wykorzystywali każdy błąd kielczan. Niemcy swojej szansy upatrywali najwyraźniej w narzuceniu wyczerpującego rytmu gol za gol, wykorzystując tym samym braki kadrowe w drużynie Industria Kielce. Mistrzowie Polski dotarli bowiem do Kilonii w 14-osobowym składzie.

Agresja i nieustępliwość rywali w obronie w połączeniu z dobrą dyspozycją rzutową zaowocowały szybkim prowadzeniem THW Kiel, które po kwadransie wynosiło pięć bramek (10:5). Różnica mogłaby być jeszcze większa gdyby nie siedem udanych interwencji Andreasa Wolffa między kieleckimi słupkami i cztery bramki Szymona Sićko po drugiej stronie boiska. 

Nasza drużyna miała poważne problemy z przedarciem się przez szyki obronne przeciwników, efektem czego trzynaście bramek na kieleckim liczniku, gdy drużyny schodziły do szatni. Rywale z kolei korzystali z możliwości wyprowadzania szybkich ataków, dzięki czemu najskuteczniejszymi zawodnikami pierwszej połowy zostali Rune Dahmke i Niclas Ekberg. W najważniejszej statystyce – wyniku – gospodarze wypracowali w ciągu pół godziny aż dziewięciobramkową przewagę (22:13).

Na szczęście zła karta odwróciła się dla naszego zespołu wraz ze zmianą stron. Mistrzowie Polski zwarli szyki w obronie, dzięki czemu zanotowali kilka przechwytów i bloków, a kontrataki na bramki skutecznie zamieniał Arkadiusz Moryto. Efekt? Szalona pogoń kielczan, seria sześciu bramek i zniwelowanie strat ze stanu 14:24 do różnicy czterech bramek w 37. minucie (20:24).

Mistrzowie Polski złapali wiatr w żagle i kontynuowali pościg. Żółto-biało-niebiescy krok po kroku zbliżali się do rywali. Świetnie grą naszego zespołu kierował Igor Karacić, kilka piłek odbił Mateusz Korencki. Gdy w 40. minucie bramkę rzucił Dylan Nahi, różnica stopniała do zaledwie dwóch “oczek” (25:27). Zapowiadała się pasjonująca końcówka meczu.

Niestety, decydujący fragment znów należał do gospodarzy wspieranych przez dziesięć tysięcy kibiców zgromadzonych w Sparkassen Arenie. Kilończycy nie pozwolili naszej drużynie na doprowadzenie do bramki kontaktowej, utrzymując prowadzenie w granicach trzech lub czterech trafień. Ostateczna różnica wyniosła właśnie trzy gole na korzyść THW Kiel (32:29).

Najlepszym strzelcem spotkania został Niclas Ekberg, autor ośmiu trafień. Dla Industria Kielce po sześć razy rzucili Dylan Nahi oraz Arkadiusz Moryto.