15.02.2023, 20:12
Mecz

Jesteśmy w ćwierćfinale!

  • Maciej Szarek
  • Tekst

Drużyna Industria Kielce pokonała duński Aalborg Handbold w ramach 12. kolejki Ligi Mistrzów (33:28). Zwycięstwo zapewniło Mistrzom Polski bezpośredni awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Żółto-biało-niebiescy ponownie znajdą się wśród ośmiu najlepszych ekip Starego Kontynentu!

Industria Kielce - Aalborg Handbold 33:28 (15:15)

Industria Kielce: Kornecki, Wolff - Sanchez, Olejniczak, Wiaderny, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Karacić, Moryto, D. Dujshebaev, Stenmalm, Gębala, Karalek, Nahi

Aalborg Handbold: Gade, Aggefors - Jakobsen, Vaever, Palmarsson, Klove, Barthold, Claar, Nielsen, Sandell, Hoxer, Bjoernsen, Flodman, Moellgaard, Antonsen

Środowego wieczora wszyscy – zarówno na parkiecie, jak i na trybunach – doskonale zdawali sobie sprawę, o jaką stawkę toczy się gra. Choćby jeden punkt wywalczony przeciwko duńskiemu Aalborg Handbold miał zapewnić drużynie Industria Kielce bezpośredni awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Choć do końca fazy grupowej pozostawały jeszcze dwie kolejki, żółto-biało-niebiescy chcieli przypieczętować promocję jak najszybciej.

Pierwszą bramkę w meczu zdobyli goście, ale początek spotkania należał do kielczan. Agresywna obrona zmusiła rywali do błędów, czego efektem trzy skuteczne kontrataki podopiecznych Talanta Dujshebaeva i prowadzenie 3:1.

Mocne otwarcie nie zrobiło jednak na przyjezdnych zbytniego wrażenia, bo ekipa trenera Stefana Madsena krok po kroku nabierała wiatr w żagle i podkręcała tempo gry. Minęło kilka chwil, a na tablicy wyników znów był remis (5:5). Dobry mecz wśród gości rozgrywał Lukas Sandell. Drużyna z Aalborga prezentowała bardzo szybką piłke ręczną, każdą szansę zamieniając w próbę wyprowadzenia kontrataku.

Po kieleckiej stronie najczęściej do siatki rywali trafiali skrzydłowi, czyli Arkadiusz Moryto i Dylan Nahi. Kilka piłek w żółto-biało-niebieskiej bramce odbił Andreas Wolff, dzięki czemu mecz toczył się w na wyrównanych warunkach w rytmie gol za gol. Po trzydziestu minutach nie sposób było wskazać lepszego, bo wynik wskazywał remis – po 15.

W przerwie spotkania doszło zaś do wzruszającego momentu. Z kieleckimi kibicami pożegnał się Nedim Remili, który kilka dni temu opuścił Kielce na rzecz węgierskiego Telekomu Veszprem. Najpierw fani skandowali nazwisko Francuza, dziękując mu za grę w kieleckiej koszulce, po czym przemówił Nedim, dziękując kibicom za wsparcie w trudnych chwilach.

Po powrocie do gry początkowo powtórzył się scenariusz znany z pierwszej partii. Dwa szybkie trafienia zdobyli kielczanie, ale rywale błyskawicznie wyrównali wynik. Przełom nastąpił w okolicach 35. minuty. Andreas Wolff do spółki z nieustępliwą obroną zamurowali dostęp do kieleckiej bramki, podczas gdy po drugiej stronie boiska gospodarze popisali się serią czterech goli (21:17, 38. min.). 

Jak się potem okazało, był to decydujący moment spotkania. Od tej chwili przewaga naszego zespołu nie ulegała dominacji, a rywale nie potrafili ponownie zbliżyć się do kielczan. W apogeum dystans dzielący obie ekipy wyniósł siedem bramek (33:26). Ostateczna różnica zatrzymała się zaś na pięciu “oczkach” (33:28).

Duża w tym zasługa Andreasa Wolffa, który – po przeciętnej pierwszej połowie – w drugiej partii rozgrywał prawdziwy koncert i rozkręcał się z każdą minutą. W całym meczu Niemiec zatrzymał jedenaście rzutów rywali, notując średnią skuteczność na poziomie 29 proc.

W ataku Mistrzów Polski wciąż prym wiedli skrzydłowi, ale z bardzo dobrej strony pokazali się także Artsem Karalek oraz Igor Karacić. Obaj gracze świetnie dogadywali się na parkiecie. Na zmianę Chorwat asystował Białorusinowi lub obrotowy stwarzał miejsce na indywidualne akcje rozgrywającego.

Zwycięstwo zapewniło drużynie Industria Kielce minimum drugie miejsce w tabeli Grupy B, co oznacza bezpośredni awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.