02.03.2023, 08:00
Wywiad Zapowiedź

A. Dujshebaev: Osiągnęliśmy cel, ale już mamy następny [WYWIAD]

  • Maciej Szarek
  • Tekst

“Jesteśmy już w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, teraz chcemy być w czołowej czwórce. Na szczęście będziemy mieć dużo czasu, by na najważniejsze mecze zbudować wysoką formę” – cieszy się Alex Dujshebaev jeszcze przed zakończeniem fazy grupowej Champions League. Hiszpan opowiada także o rywalizacji z Barcą i brązowym medalu Mistrzostw Świata 2023. Kapitan drużyny Industria Kielce zapewnia również, że zespół robi wszystko, by utrzymać najwyższy poziom sportowy mimo niepewnej sytuacji finansowej klubu. "Mamy wpływ tylko na to, co dzieje się na boisku, więc na tym skupiamy swoje myśli" – przekonuje Alex.

Materiał pochodzi z 48. wydania klubowego magazynu #DawajDawaj, który będzie dostępny za darmo podczas czwartkowego spotkania z Barceloną (godz. 18.45).

Maciej Szarek, Industria Kielce: Spotkania z Barcą wciąż wywołują w tobie dodatkowe emocje, choć rozegrałeś ich już kilkadziesiąt?

Alex Dujshebaev, kapitan Industria Kielce: Oczywiście. Mecz z Barceloną to zawsze coś specjalnego. Wychodząc na parkiet, za każdym razem ma się świadomość, że po drugiej stronie czeka super drużyna i klub z wielką historią. Zawsze czekam na takie spotkania, bo to właśnie wtedy wchodzi się na swój najwyższy poziom. Nie potrzeba dodatkowej motywacji.

W tabeli Grupy B Ligi Mistrzów wszystko jest już rozstrzygnięte. Barca zajmie pierwsze miejsce, Industria Kielce – drugie. Jaka będzie więc stawka czwartkowego meczu?

Takie mecze to zawsze gra o duży prestiż. Wiemy, że będą oglądać nas ludzie na całym świecie, więc musimy zaprezentować się z jak najlepszej strony. Oprócz tego, wciąż jest w nas przegrany finał Ligi Mistrzów z poprzedniego roku właśnie przeciwko Barcelonie. Kiedy we wrześniu pojechaliśmy do Palau Blaugrana, czułem chęć rewanżu, ale teraz nie myślę już o tej rywalizacji w ten sposób. Spotkają się być może dwie najlepsze drużyny w Europie, więc zwycięstwo będzie nagrodą samą w sobie. A kto wie, może w tym sezonie zagramy jeszcze raz, w Kolonii. Mam taką nadzieję.

W rodzinie Dujshebaev rywalizacja z Barceloną ma długie tradycje…

I dlatego wokół podobnych spotkań zawsze będzie wyjątkowa atmosfera. Wszyscy mamy długą historię rywalizacji z Barcą, zwykle na najwyższym poziomie w meczach o puchary i medale. Oprócz tego jesteśmy kibicami piłkarskiego Realu Madryt. Nie postrzegam jednak Barcy jako rodzinnego wroga (śmiech)! Oczywiście, że zawsze chcemy wygrać, jak w każdym meczu z każdym przeciwnikiem, ale przeciwko Barcelonie po prostu chcemy wygrać jeszcze bardziej!

Jako zawodnik postrzegasz inne kluby bardziej przez pryzmat herbów i koszulek czy raczej zbioru kolegów po fachu i ludzi, których dobrze znasz?

Kiedy oglądam mecz piłki ręcznej, z reguły kibicuję temu zespołowi, w którym mam więcej przyjaciół. Nazwa klubu, który reprezentują, najczęściej jest na drugim planie. Ogólnie inne mecze oglądam właśnie po to, by sprawdzić, jak idzie moim kolegom. Lubię oglądać swoich przyjaciół w grze i śledzić ich wyniki. Bardziej interesuje mnie to, czy mój przyjaciel zdobył medal, niż który klub wygrał rozgrywki.  

To kto jest twoim najlepszym przyjacielem w Barcelonie?

Oczywiście, że są to Hiszpanie, z którymi występuje w reprezentacji, czyli Gonzalo Perez de Vargas, Aitor Arino, Aleix Gomez, ale też Thiagus Petrus, z którym grałem przez kilka lat w jednej drużynie. Ze wszystkimi Hiszpanami utrzymuje bardzo dobre relacje, zwykle po meczach chodzimy na wspólną kawę lub kolację. Przed spotkaniami piszemy ze sobą, ale raczej po to, by się umówić. Nie lubię podtekstów i prowokacji. Myślę, że przy okazji meczu w Kielcach też uda się chwilę porozmawiać. Na boisku jesteśmy rywalami, dajemy z siebie wszystko, ale po ostatnim gwizdku to, co było na parkiecie, staje się nieważne.  

Nawet jeśli chodzi o decydujący rzut karny w finale Ligi Mistrzów?

Wiem, o co ci chodzi (śmiech)! Z Gonzalo mam bardzo dobre stosunki i w ogóle nie myślę o tym, że to akurat on obronił mój rzut karny w Kolonii. Co więcej, tydzień po tamtym meczu pojechałem na jego ślub! Nie było tematu finału, gratulowałem mu tylko sukcesów sportowych i osobistych. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem go na kadrze, przytuliłem go. Wydarzenia, kiedy gramy przeciwko sobie, nie wpływają na nasze relacje. Jesteśmy profesjonalistami i wiemy, że tak działa sport. Kiedyś może być przecież dokładnie odwrotnie i to ja rzucę mu decydującą bramkę…

W styczniu nie było takiego problemu, bo przez miesiąc wspólnie broniliście hiszpańskich barw na Mistrzostwach Świata 2023 w Polsce i Szwecji. Chyba z sukcesem, bo zdobyliście brązowe medale.

Jasne, że zawsze chcemy zdobyć złoto, ale mistrzostwa wygrywa tylko jedna drużyna i zawsze jest o to bardzo trudno. Cieszymy się, że po raz kolejny znaleźliśmy się w strefie medalowej i utrzymujemy świetną regularność jeśli chodzi o zdobywanie medali. Przez cały miesiąc graliśmy na bardzo wysokim poziomie, ale w półfinale przeciwko Danii zrobiliśmy kilka prostych błędów. Na takim poziomie o zwycięstwie decydują detale, kilka słabszych momentów. Muszę jednak przyznać, że Duńczycy byli najlepsi i zasłużyli na złoto.

W ciągu siedemnastu dni i dziewięciu meczów zagrał na mistrzostwach łącznie blisko 300 minut, czyli pięć godzin. Jak odczułeś turniej pod względem fizycznym?

Intensywność była bardzo duża, więc zaraz po mistrzostwach odczuwałem duże zmęczenie. Nie chodzi nawet o samo ciało, ale też o głowę, bo tyle meczów w tak krótkim czasie to bardzo duże wyzwanie mentalne, by ciągle pozostać skupionym i zmotywowanym. 

A przerwy nie miałeś zbyt długiej, bo 12 dni po meczu o brązowy medal mistrzostw świata wybiegłeś na parkiet w Kilonii w ramach Ligi Mistrzów.

Patrząc od strony zawodnika, chciałbym, żeby po mistrzostwach był nawet miesiąc przerwy, ale doskonale wiem, jaki mamy kalendarz i ile rozgrywek, więc rozumiem, że musimy grać. Zmęczenie jest jednak widoczne, po mistrzostwach wzrasta ryzyko kontuzji, często ma się obniżkę formy, bo bardzo trudno utrzymać wysoki poziom przez cały czas. Zwykle trzeba zaakceptować gorszą chwilę, popracować na treningach, by za jakiś czas wrócić na szczyt. Nie jesteśmy maszynami.  

W drużynie Industria Kielce pozostajesz jednak jedynym prawym rozgrywającym zdolnym do gry. Z zespołu odszedł Nedim Remili, poważnie kontuzjowany jest Paweł Paczkowski. Jaki jest plan wobec ciebie na drugą część sezonu?

Najważniejsze, że zrealizowaliśmy swój cel, czyli zajęliśmy drugie miejsce w grupie Ligi Mistrzów i wywalczyliśmy bezpośredni awans do ćwierćfinału. Jesteśmy już w najlepszej ósemce, teraz chcemy być w czołowej czwórce. To dla nas bardzo duży plus, bo czeka nas mniej meczów, mniej podróży i więcej spokojnych treningów. Teraz muszę chwilę wytrzymać, w zespole będzie dużo rotacji, a potem na pewno będę miał czas, by dobrze potrenować i zbudować formę na najważniejsze mecze. W kwietniu będziemy rozgrywać jeden mecz w tygodniu, więc będzie okazja, by skupić się na regeneracji i przygotowaniu fizycznym. Nie martwię się o to.

W decydujących meczach nastawiasz się na grę po 60 minut? Występując w drużynie Talanta Dujshebaeva, można przyzwyczaić się do tradycyjnych zmian po kwadransie.

Jeśli tylko będę dobrze grał, to czemu nie? Nie będę mieć z tym problemu, jeśli trener uzna to za najlepsze rozwiązanie. Zawsze chcę jak najbardziej pomóc drużynie. Dlatego jeśli moja obecność na parkiecie będzie dawała coś zespołowi, mogę grać od początku do końca. Ale jeśli nie będę w stanie utrzymać poziomu przez całe spotkanie, to chyba lepiej mnie zmienić (śmiech)! Mamy tak dobrą drużynę, że może ona funkcjonować w każdych warunkach. Każdy zawodnik na takim poziomie potrafi zagrać na kilku pozycjach.

Wszyscy zwracają uwagę, że najlepiej radzisz sobie w końcówkach spotkań. Masz na to jakiś sposób?

Walczymy od samego początku, ale wynik bardzo często rozstrzyga się w ostatnich dziesięciu minutach gry. Dlatego tak, staram się zostawić coś ekstra i dodać coś więcej od siebie w tym czasie. W trakcie meczu staram się częściej asystować, samemu rzucać tylko w pewnych sytuacjach. Kiedy widzę jednak, że mecz zbliża się do końca, a wynik nie jest rozstrzygnięty, staram się wziąć na siebie więcej odpowiedzialności i częściej ryzykować. Wiem, że w ostatnich minutach częściej decyduję się na rzut w sytuacji, gdy kilka minut temu raczej bym podawał. 

W ostatnim czasie trafiłeś do Drużyny Gwiazd mistrzostw świata oraz znalazłeś się wśród najlepszych sportowców województwa świętokrzyskiego. Ile znaczą dla ciebie wyróżnienia indywidualne?

Oczywiście, że jest to bardzo miłe, ale zawsze powtarzam, że nagrody indywidualne są zasługą całego zespołu, bo są efektem naszej wspólnej pracy. Na mistrzostwach mogłem pokazać swój wysokim poziom tylko dzięki pozostałym zawodnikom, którzy także pomagali drużynie i stworzyli mi do tego warunki.

Obecność w Drużynie Gwiazd MŚ 2023 zapewniła ci nominację do nowej nagrody przyznawanej przez Europejską Federację Piłki Ręcznej, czyli wyborów Gracza Roku. Uroczysta gala odbędzie się w Wiedniu w połowie czerwca. Czy impreza na wzór piłkarskiej gali Złotej Piłki to dobry pomysł w realiach piłki ręcznej?

Myślę, że zdecydowanie tak. Złota Piłka budzi w świecie futbolu dużo kontrowersji, jest tematem wielu rozmów i zwiększa zainteresowanie kibiców tym sportem. Dlatego myślę, że taka gala będzie świetną okazją, by o piłce ręcznej mówiło się jeszcze więcej. Myślę, że oprócz reformy kalendarza, by zawodnicy byli nieco mniej obciążeni, jeszcze większa promocja naszej dyscypliny w mediach jest tym, czego najbardziej potrzebuje piłka ręczna.

Jako kapitan zespołu możesz przybliżyć nam najnowsze ustalenia między drużyną oraz zarządem KS Vive Handball Kielce S.A w sprawie przyszłości klubu?

Mogę powiedzieć tyle, że umówiliśmy się z prezesem Bertusem Servaasem, że ostateczną decyzję co do przyszłości klubu przekaże nam do końca marca. Musimy wiedzieć, co czeka klub w przyszłym sezonie oraz w dłuższej perspektywie. Obiecaliśmy sobie, że szczegóły dotyczące naszych ustaleń pozostaną między nami, więc do tego czasu nie będę zdradzał więcej. Mogę dodać tylko, że w tym momencie jesteśmy z klubem rozliczeni, nie ma wobec nas zaległości, a marcowy termin jest dla nas – zawodników – ostateczny.

Jakie wiadomości otrzymałeś ze środowiska piłki ręcznej?

Dostałem wiele wyrazów wsparcia i życzeń, by wszystko ułożyło się dobrze, bo piłka ręczna potrzebuje drużyny z Kielc. Oczywiście, że inne kluby złożyły nam oferty, ale dopóki jesteśmy związani kontraktem w Kielcach, będziemy dawać z siebie wszystko. Wiem, że w ostatnim czasie pojawiły się w mediach informacje o możliwym transferze rodziny Dujshebaev do Segedynu, ale mogę zapewnić, że to tylko plotka. 

Kapitan musi zadbać o atmosferę w szatni?

Staramy się jak najmniej rozmawiać o przyszłości klubu, bo zdajemy sobie sprawę, że nie możemy nic z nią zrobić. Mamy wpływ tylko na to, co dzieje się na boisku, więc na tym skupiamy swoje myśli. Jako kapitan zespołu staram się, by wszyscy trzymali się razem, a trudna sytuacja klubu nie wpływała na naszą grę. Trudno jest odciąć się od tej sprawy, ale robimy, co tylko się da, by sportowo utrzymywać najwyższy poziom.