21.09.2023, 20:33
Mecz

Udany rewanż na Skandynawach

  • Maciej Szarek
  • Tekst

Drużyna Industria Kielce pokonała na wyjeździe norweski Kolstad Handball (32:30) w ramach 2. kolejki Ligi Mistrzów, tym samym poprawiając sobie humory po ubiegłotygodniowej porażce przeciwko duńskiemu Aalborg Handbold.

Kolstad Handball - Industria Kielce 30:32 (11:17)

Industria Kielce: Wałach (13/42=31%), Błażejewski (0/1=0%) – Olejniczak, Wiaderny, Kounkoud 1, Sićko 6, A. Dujshebaev 3, Tournat 5, Karacić 4, Moryto 5, D. Dujshebaev 3, Gębala, Karalek 1, Nahi 4

Kolstad Handball: Ibsen, Bergerud – Hald, Aga, Sagosen 6, Ronning, Aalberg 2, Langeland, Limstrand, Setterblom 5, Gullerud 2, Johannessen 8, Lyse 6, Gudjonsson, Johnsen 1 

W obecnej formule Ligi Mistrzów nie zdarza się często, by drużyny mierzyły się ze sobą po raz pierwszy w historii. Tak stało się jednak czwartkowego wieczora w Trondheim, gdzie miejscowy Kolstad Handball z Sanderem Sagosenem w składzie podjął Industrię Kielce, podrażnioną ubiegłotygodniową porażką z Aalborg Handbold (31:34).

Zawodnicy trenera Talanta Dujshebaeva przed wylotem do Norwegii zapowiadali, że czeka ich doskonała szansa na rehabilitację po nieudanym rozpoczęciu rozgrywek. Kielczanie swoje słowa bardzo szybko zamienili w czyny, bo już od pierwszych chwil na norweskim parkiecie pokazywali wielką determinację i wolę walki. Efekt? Prowadzenie 3:1 po 5. minutach gry.

Po dobrym otwarciu kielczan wreszcie do głosu doszli gospodarze. Nie minęło kilka chwil, a na tablicy wyników znów był remis (5:5). Od tego momentu obie drużyny wymieniały się gol za gol. W żółto-biało-niebieskich barwach dobrze prezentował się Alex Dujshebaev, który świetnie dogrywał do czyhających na podania obrotowych. Między innymi dlatego Nicolas Tournat został najskuteczniejszym zawodnikiem pierwszej połowy (4 bramki).

Jeśli dołożyć do tego świetną dyspozycję Miłosza Wałacha, który tylko do przerwy odbił aż dziesięć piłek, nic dziwnego, że z czasem goście odzyskali inicjatywę. W pewnym momencie Mistrzowie Polski zanotowali serię czterech bramek (15:9), a kolejne dwie dołożyli tuż przed zmianą stron (17:11) zapewniając sobie w ten sposób aż sześć trafień przewagi po pół godzinie gry.

Jeśli komuś wydawało się, że wysokie prowadzenie kielczan oznacza koniec emocji jeszcze przed rozpoczęciem drugiej partii, gospodarze zrobili wszystko, by wyprowadzić go z błędu. Coraz częściej w norweskiej bramce pokazywał się Torbjorn Bergerud, w ataku rozkręcali się zaś Gøran Johannessen i Sander Sagosen. Podopieczni trenera Talanta Dujshebaeva zanotowali gorszy okres, co gospodarze wykorzystali natychmiastowo. Seria czterech bramek na konto Kolstad Handball pozwoliła zniwelować straty Norwegów do trzech goli (18:21).

Na szczęście w decydujących momentach dobrą formę utrzymał Miłosz Wałach, notując w końcówce kilka bardzo ważnych interwencji. Ciężar zdobywania bramek wziął na siebie Szymon Sićko, dzięki czemu kielczanie zdołali powstrzymać ofensywę gospodarzy. Choć w pewnym momencie przewaga kielczan wynosiła już tylko dwa trafienia (30:28), żółto-biało-niebiescy nie dali już odebrać sobie zwycięstwa i dwóch punktów (32:30).