21.03.2024, 21:29
News Komentarze

Opinie po wygranej w Płocku. "Zagraliśmy fenomenalnie w defensywie"

Przed meczem chyba każdy kibic Industrii Kielce wziąłby taki wynik w ciemno. Tym bardziej, że żółto-biało-niebiescy pojechali do Płocka w dwunastu, są trapieni kontuzjami, a gospodarze Orlen Wisła miała psychologiczną przewagę po zwycięstwie w pierwszym meczu i komfort własnego parkietu. Tymczasem podopieczni trenera Dujshebaeva wygrali pewnie 34:29 i wysłali bardzo jasny sygnał, że z mistrzowskim tytułem żegnać się nie zamierzają.

Zwycięstwo 34:29 z Orlenem Wisłą Płock oznacza, że kielczanie wracają na fotel lidera Orlen Superligi. I jeżeli oba zespoły spotkają się w kolejnej fazie rozgrywek play-off, to Industria Kielce będzie gospodarzem drugiego i ewentualnego trzeciego spotkania. 

Przedstawiamy pomeczowe wypowiedzi trenera Krzysztofa Lijewskiego oraz Miłosza Wałacha.

Krzysztof Lijewski: - Mamy obecnie kontuzjowanych siedmiu bardzo ważnych zawodników i każdy z nich jest kluczowy. Natomiast te kontuzje nas nie złamały i nie podcięły nam skrzydeł. Mało tego, z każdym kolejnym tygodniem jesteśmy coraz bardziej scaleni, ten, który występuje na boisku haruje za drugiego i bierze za siebie odpowiedzialność i te dodatkowe minuty mu nie przeszkadzają. 

Wydaje mi się, że każdy kto dzisiaj występował na boisku, a przecież Talant Dujshebaev rotował całym składem, dołożył cegiełkę do końcowego sukcesu. Zagraliśmy jeden z najlepszych zawodów jeżeli chodzi o obronę. Wydaje mi się, że ta ruchliwość, mobilność i współpraca jeden z drugim była na wysokim poziomie i to też ułatwiło naszym bramkarzom prace. Wisła Płock ten mecz musiała teoretycznie wygrać biorąc po uwagę skład personalny i to, że w pierwszej rundzie w Kielcach wygrali. My ten mecz mogliśmy wygrać i pokazaliśmy, że pomimo problemów zdrowotnych nie odbiło się to negatywnie na nas. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej jesteśmy scaleni i jeszcze bardziej jesteśmy jednością, więc bardzo cieszę się z tego, że wywozimy komplet punktów do Kielc i wracamy na fotel lidera.

Miłosz Wałach: - Widziałem dużo zaangażowania naszych zawodników. Graliśmy bardzo agresywnie, bardzo mądrze w obronie i szanowaliśmy piłkę w ataku. Szanowaliśmy bardzo przeciwników i to był nasz klucz do sukcesu. Graliśmy naprawdę fenomenalnie w obronie. A przecież mamy takie braki kadrowe. Mimo to każdy sobie pomagał i jakość nie spadła.

Niestety, w tym sezonie mamy takiego pecha, że często nam jacyś zawodnicy odpadają przez kontuzje. Przepraszam, że tak to ujmę, ale przywykliśmy do tego. Nie patrzymy na to, gramy tym, każdy musi dać ten jeden procent więcej od siebie.

Dzisiaj się czułem dobrze obudzony, dobrze mnie obudzili tutejsi kibice. A rzut przeciwnika w twarz jeszcze mnie "dobudził". Cały czas widzieliśmy wynik, wiedzieliśmy, że potrzebujemy wygrać dwoma bramkami. Gdy było już siedmioma, ośmioma wiedzieliśmy, że płocczanie zaczną bardzo ryzykować, rzucać praktycznie ze wszystkich pozycji. To, że wygraliśmy poczułem jakieś 45 sekund przed końcowym gwizdkiem. 

Jak podchodzimy do play-off? Nie zaskoczę odpowiedzią. Na pewno jest to ciekawa decyzja, ale to, czy będziemy grać pierwszy mecz w Płocku, czy Kielcach nie ma większego znaczenia. O ile oczywiście do takiego finału dojdzie.