14.08.2008, 09:32

VIVE na podium

 

Zobacz powiększenie
Fot. Paweł Małecki / AG
Przypomnijmy, że brązowi medaliści mistrzostw Polski w dwóch pierwszych, wtorkowych spotkaniach w grupie pokonali rumuński Odorhei 23:16 (10:10) oraz węgierski Gyor 22:19 (9:11). W środę w ostatnim meczu, decydującym o awansie do finału, przegrali wyraźnie z wicemistrzem Węgier i uczestnikiem Ligi Mistrzów Pick Szeged. - Rywal był zdecydowanie lepszy - szybszy i lepiej spisywał się w ataku pozycyjnym. Przed pojedynkiem założyliśmy sobie, że będziemy grać twardo w obronie i wyprowadzać kontrataki. Tymczasem dokładnie tak grali Węgrzy. Zaczęliśmy wystraszeni od wyniku 2:6, a potem trudno było odrobić straty. W dodatku już na początku drugiej odsłony z gradacji kar boisko opuścił lider obrony Daniel Żółtak. Zawodnicy po raz kolejny muszą przemyśleć swoją postawę - powiedział Tomasz Strząbała, II trener Vive. Jego zespół wziął sobie do serca słowa szkoleniowca i o wiele lepiej spisał się w pojedynku o trzecią pozycję w turnieju. Od początku kielczanie prowadzili z węgierską Tatabanyą. Już po 10 minutach było 7:3. Głównie dzięki bardzo dobrej grze w obronie oraz niezłej dyspozycji obu bramkarzy: Kazimierza Kotlińskiego oraz Marka Kubiszewskiego. - Zagraliśmy zdecydowanie najlepszy mecz turnieju. Cieszy to tym bardziej, że to dla nas czwarte spotkanie w ciągu dwóch dni. Świadczy to o naszym dobrym przygotowaniu fizycznym. Z Tatabanyą wyróżnili się Paweł Podsiadło, Wojciech Zydroń, Mateusz Zaremba i Michał Bartczak, którzy w poprzednich meczach byli chimeryczni. Ten pierwszy grał jak za dawnych dobrych lat (śmiech). Podsumowując, jestem zadowolony z imprezy - oprócz meczu z Pick Szeged nawiązaliśmy walkę z pozostałymi zespołami - dodał Tomasz Strząbała. W finale Milenium Start Cup zmierzyły się dwie węgierskie drużyny: Pick Szeged z Dunaferrem. Pojedynek zakończył się po zamknięciu tego wydania „Gazety". Kielczanie prosto z turnieju nie wracają do Kielc. Przenoszą się na trzy kontrolne mecze na Węgry. W czwartek zmierzą się z mistrzem tego kraju Foteksem Veszprem, a w piątek z Dunaferrem i Gyorem. - Pora, byśmy zaczęli nawiązywać walkę z rywalami z najwyższej półki. Mecz z Foteksem będzie sporym wyzwaniem - zakończył Strząbała.

Vive - Pick Szeged 14:23 (7:14)

Vive - Tatabanya 31:22 (14:9)

Vive: Kotliński 0 i 1, Kubiszewski - Rosiński 3 i 3, Krieger 3 i 2, Podsiadło 3 i 6, Zaremba 2 i 4, Stankiewicz 1 i 2, Konitz 1 i 2, Chodara 1 i 2, Zydroń 0 i 6, Żółtak 0 i 1, Bartczak 0 i 3, Smołuch, Gawęcki, Sadowski.