16.06.2008, 10:42

Kadra Wenty w finałach MŚ


Za kadencji Bogdana Wenty jego zespół po raz piąty z rzędu awansował na wielką imprezę. Zaczęło się w 2006 roku od drugiej rundy mistrzostw Europy w Szwajcarii, rok później w Niemczech było wicemistrzostwo świata, w styczniu siódma lokata na ME w Norwegii, a przed dwoma tygodniami awans po 28 latach na igrzyska.

Zdobycie przepustki do przyszłorocznego czempionatu w Chorwacji (17 stycznia - 1 lutego) Polacy przypieczętowali w mało efektownym stylu. Widać było, że są przekonani, że ośmiobramkowa zaliczka (32:24) z pierwszego pojedynku w Kielcach w zupełności wystarczy. Od początku spotkania prezentowali się blado, zwłaszcza w ataku. Popełniali w nim sporo prostych błędów i grzeszyli nieskutecznością. Nie trafiali (lub byli blokowani) liderzy: Grzegorz Tkaczyk, Marcin Lijewski, Bartosz Jurecki, a do tego w bramce Helwetów rewelacyjnie spisywał się Antoine Ebinger. Dość powiedzieć, że pierwszego gola wicemistrzowie świata zdobyli przy stanie 0:4 dopiero w 12. min i 20. s (Marcin Lijewski z kontry). Nie pomogło wprowadzenie minutę wcześniej drugiego z graczy
Vive Mateusza Jachlewskiego (Patryk Kuchczyński grał od początku). Lewoskrzydłowy dostosował się poziomem do swoich kolegów. W dziewięć minut miał trzy doskonałe sytuacje i... trzykrotnie trafił wprost w Ebingera. W efekcie Wenta znów wprowadził na lewe skrzydło Tomasza Tłuczyńskiego. Stuprocentową skutecznością mógł się pochwalić Kuchczyński (trzeci kielczanin Daniel Żółtak nie znalazł się w meczowej czternastce), ale popularny "Lisek" w 30 minut miał tylko jedną okazję i ją wykorzystał.

Na przebudzenie Polaków trzeba było czekać kwadrans. Sporo ożywienia w ataku wprowadził Bartłomiej Jaszka, a w bramce dobrze spisywał się Sławomir Szmal. W drugiej połowie obudził się Bartosz Jurecki - po jego trzech bramkach z rzędu i jednej zmiennika Kuchczyńskiego - Pawła Piwko był pierwszy remis 15:15 (44. min). Na prowadzenie nie udało się wyjść, bo przez ostatnie minuty biało-czerwoni specjalnie się nie wysilali, utrzymując niewielką stratę. Na 180 sekund przed końcem do gry powrócił Jachlewski - nietypowo, bo na środek rozegrania. Tym razem z nieco lepszym skutkiem. Najpierw po ładnej, indywidualnej akcji trafił w słupek, ale druga próba już udana - mocny rzut z biodra z 10 m.

Teraz mocno zmęczeni Polacy mają ponaddwutygodniową przerwę. Na początku lipca rozpoczną przygotowania do najważniejszej imprezy nie tylko w tym roku - olimpiady w Pekinie (9-24 sierpnia). Już w poniedziałek dowiedzą się, z kim zagrają w grupie (losowanie odbędzie się w stolicy Chin).

Szwajcaria - Polska 24:22 (11:9)

Sędziowali: Nikolaos Korres i Sotiris Migas (Grecja). Widzów: 1800.

Szwajcaria: Ebinger, Stauber - Schmid 6, Liniger 5, Fellmann 4, Engeler 3, Graubner 2, Bucher 1, Furer 1, Ursić 1, Hess 1, Kurth, Eggenschwiler. Kary: 8 minut.

Polska: Szmal, Wichary - Tłuczyński 4 (2), Jaszka 3, B. Jurecki 3, Piwko 2, M. Lijewski 2, Tkaczyk 2, Kuchczyński 1, Jachlewski 1, M. Jurecki 1, Bielecki 1, Siódmiak 1, Kuptel 1. Kary: 12 minut.

Przebieg - I połowa: 4:0, 4:3, 5:3, 5:4, 7:4, 7:5, 10:5, 10:7, 11:7, 11:9. II połowa: 11:10, 12:10, 12:11, 14:11, 14:13, 15:13, 15:15, 16:15, 16:16, 18:16, 18:18, 21:18, 21:20, 23:20, 23:21, 24:21, 24:22.