11.08.2007, 00:17

M.Zaremba: Chłopak z siódemką

- Kiedy wyjechałeś do Niemiec i jak to się stało?
MATEUSZ ZAREMBA: - Wyjechałem cztery lata temu, byłem jeszcze w trakcie ostatniego, piątego roku technikum. Mój brat tak jak ja grał w piłkę ręczną. Miał znajomego, który był trenerem w Niemczech - Michała Kaniowskiego. Mówił, że potrzebny mu zawodnik leworęczny. I tak tam trafiłem.
Wybrałem piłkę ręczną, choć wcale to nie musiało się tak potoczyć. W momencie wyjazdu do Niemiec miałem też propozycję, by grać w Polsce, ale w... koszykówkę w Kotwicy Kołobrzeg. Teraz wiem, ze dobrze wybrałem.

- Jak tam, w Niemczech toczyła się Twoja kariera?
- Od początku byłem w jednym klubie, ale zacząłem w drugiej drużynie. Wtedy jeszcze było ograniczenie, że tylko dwóch obcokrajowców mogło grać w zespole. Polska nie była w Unii Europejskiej, więc też temu przepisowi podlegałem. Pierwszy sezon grałem w oberlidze, później weszliśmy nawet do 2 bundesligi. W trzecim sezonie niestety rozwaliłem kolano i musiałem mieć przerwę. Regularnie zacząłem występować w czwartym, grało mi sie bardzo dobrze.

- Byłeś pierwszym strzelcem zespołu, ciążyła na Tobie odpowiedzialność?
- Cały czas. Teraz grał ze mną jeszcze jeden Polak- Tomek Gała i w sumie na nas dwóch odpowiedzialność ciążyła.

- Śledziłeś co się dzieje w polskiej lidze?
- Nie za bardzo. Tylko mniej więcej wiedziałem o samej czołówce- Lubinie, Kielcach, Płocku.

- I co wiedziałeś o Kielcach?
- Jak byłem młodszy, to byłem w Szczecinie na meczu ostatniej kolejki ekstraklasy. Wtedy klub nazywał się jeszcze Iskra, przyjechaliście po ostatnie punkty sezonu, ale gdybyście ich nie zdobyli to mistrzem byłby Płock. Szczecin rozegrał chyba najlepsze mecze w lidze a w tamtej drużynie był też mój brat. Pamiętam, że w sobotę był świetny mecz, w niedzielę Iskra nie dała szans gospodarzom. Widziałem więc mistrzostwo Polski i radość z jego zdobycia. Później o Vive zawsze coś słyszałem.

- Przed propozycją przyjazdu do Kielc na testy myślałeś, żeby zmienić klub w Niemczech?
- Miałem jeszcze rok kontraktu. Po roku myślałem, żeby poszukać czegoś nowego, w wyższej lidze. Trafiło się w Polsce, w ekstraklasie, czołowym klubie. Na pewno większy jest tu poziom niż w lidze w której grałem.

- Ekstraklasa to wyzwanie. Sprostasz?
- Dawno nie widziałem zespołów polskich. Nie chcę strzelać, zobaczymy jak będzie. Na pewno będę się starał.

- Chciałeś grać z siódemką na plecach, wiesz kto z nią grał?
- Wiem, wiem, Radosław Wasiak i to przez wiele lat. To tym większa odpowiedzialność. Wiem, że będą względem mnie wymagania. Do tego jestem jednak przyzwyczajony. Kiedyś, gdy wyjeżdżałem do Niemiec, to przekonałem się jak tam patrzą. Obcokrajowiec jak chce grać to musi od siebie o wiele więcej dawać. Wiem więc, że w każdym meczu trzeba grać tak dobrze jak się tylko potrafi.

- Wymagająca jest też publiczność.
- Tam też taka była. Miasto nie było duże ale te 700 osób zawsze na meczu było. Wymagania były, jak się przegrywało to mniej ludzi przychodziło, zaczynaliśmy wygrywać- hala się zapełniała. Lepiej mi sie gra jak jest więcej publiczności, jak jest głośniej. Wiem, że w Kielcach kibiców nie brakuje, o atmosferze się przekonam.

- Jakie sobie stawiasz cele?
- Czym więcej tym lepiej. Czym wyżej, tym będę bardziej zadowolony. Nie chcę z zespołem schodzić w dół, sam chcę jeszcze lepiej grać. Pewnie, że chciałbym zdobyć medal i na pytanie jaki najbardziej, odpowiedź byłaby też tylko jedna.

- Klub szybko zdecydował się, że chce Cię pozyskać, Ty długo się zastanawiałeś?
- Po testach byłem już zdecydowany. Wcześniej powiem szczerze, że nie byłem pewny. Po prostu nie wiedziałem jak tu jest. Myślałem, że będzie trochę inaczej, nie oszukując- gorzej. Przez myśl mi przechodziło, że to jednak Polska, że może być niepewna sytuacja. Widzę jednak, że dobra jest i organizacja i otoczenie, klub jest profesjonalny. Miasta wiele nie widziałem, będzie na to czas. Jest na pewno ładna hala, szkoda tylko, że trybuny są w niej tak daleko od parkietu.

- Kończąc, powiedz sam kibicom jakie są w/g Ciebie Twoje atuty?
- Zobaczymy w grze, najlepiej kibice ocenią. W obronie gram dużo. Nawet jak byłem jeszcze młody, grałem w niej często, bywało nawet, że zmieniałem się ze starszym kolegą do defensywy. Obrona to taka podstawa. W ataku jak się rozpędzę, zacznie "siedzieć" piłka w bramce to już dobrze idzie. Jestem dobrej myśli.

rozmawiał Paweł Papaj