18.07.2007, 00:50

Fryzjer w górach


W górach temperatura doskwiera. Biegać trzeba cały czas (już od 7:30 rano) a wymaga to jeszcze większego wysiłku i samozaparcia. Gdy z każdą godziną temperatura rośnie i sięga w okolice 30 stopni niezbędne jest nawadnianie organizmu. Ale co jeszcze zrobić, żeby było chłodniej? Może... obciąć włosy ?

Przemek Rosiak, bardzo dobrze rokujący lewy rozgrywający skorzystał z pomocy Bartosza Konitza, który na jakiś czas zmienił zawód na fryzjera! - Maszynka do strzyżenia nie jest mi obca, bywa, że i sam sobie ścinam włosy - zdradza popularny "Oranje". - Nie jest to takie trudne, ale trzeba trochę treningu, bo inaczej można wyrywać włosy zamiast je obcinać. To tak jak w piłce ręcznej- czym więcej grasz, tym więcej umiesz, tym bardziej stajesz się perfekcyjny.
Rosiakowi z każdą chwilą ubywało włosów, które i tak nie były przecież długie. - Kiedy ja miałem dłuższe włosy? Ciężko sobie przypomnieć, ale chyba na początku liceum- opowiada rozgrywający. - Tak krótkie włosy a właściwie ich brak to według mnie "najwygodniejsza fryzura"- przekonuje. - Polecam wszystkim, szczególnie uprawiającym sport.

Całemu procesowi skracania włosów, który odbywał się na jednym z balkonów przyglądali się inni zawodnicy. Ponieważ "fryzjer" chciał być dokładny, by wszędzie było równo, to na końcowy efekt trzeba było kilka kolejnych minut poczekać. - Bartek spisał się znakomicie- pochwalił Rosiak. Kolejnych chętnych (przynajmniej dziś) na obcinanie nie było. Może dlatego, że trzeba było już "lecieć" na trening...


Hotel w którym mieszka drużyna Vive jest bardzo ładnie położony. Dookoła góry, niedaleko jezioro, więc pozostaje tylko trenować. Z resztą na treningach biegowych wokół wspomnianego jeziora kielczanie spotykają Czecha Romana Sebrle, złotego medalistę Olimpijskiego, Mistrzostw Świata i Europy, startującego w dziesięcioboju. On również wybrał to miejsce na swoje treningi siłowo- wytrzymałościowe.

Tylko, gdy zespół wychodzi w góry dookoła często jest pusto. - Może i widoki ładne, ale jak się rozglądać skoro pracujemy na pełnych obrotach a pot wręcz zalewa oczy - mówi Michał Bartczak. - Spójrz - pokazuje na obraz przedstawiający jednej ze szczytów - jesteś w połowie i masz świadomość, że musisz jeszcze kolejną godzinę zdobywać dalej ten szczyt. Zmęczenie jest, łatwo nie jest, ale nikt nie mówił, że będzie. Po to pracujemy, żeby mieć coś z tego- kończy Bartczak.