04.06.2007, 20:10

To trzeba kochać

- Był rok 1996, przyjeżdżałeś do Kielc, drużyny, która od kilku lat był czołową w lidze. Co myślałeś?
- Wtedy pamiętam, że przyszło nas kilku nowych zawodników a z kolei kilku z tych, którzy zdobyli mistrza odeszło. Chcieliśmy kontynuować sukcesy, w pierwszym roku się nie udało, ale później dwa razy pod rząd złoto było nasze. Wszyscy byli zadowoleni. Przychodząc do Kielc wiedziałem, że nie jest tu jakiś tam klub, tylko klub, który chce sukcesów.

- Miałeś przerwę w grze, ale od 1996 roku minęło 11 lat, jak je będziesz wspominał?
- Zawsze będę dobrze wspominał. Tutaj, w Kielcach moja kariera rozwinęła się najbardziej, dostałem się do reprezentacji seniorów. Zawdzięczam wiele temu miastu, tutaj osiadłem, mam rodzinę i myślę, że i tu jeszcze wrócę by w Kielcach zostać na kolejne lata życia.

- Jakieś niedosyty?
- Myślę, że nie. Rozwinąłem się, spełniło się wiele moich marzeń, mam kilka medali i o to chodziło. Myślę, że wielu zawodników młodych marzy i będzie wszystko robiło, żeby osiągnąć tyle sukcesów w takim czasie.

- Myślisz, że Ci młodzi z Kielc i spoza Kielc właśnie sobie w dzisiejszych czasach tak marzą, żeby grać w Vive o najwyższe cele?
- Na pewno muszą poświęcać temu wszystkiemu dużo czasu, ja sam trenuje od 3 klasy podstawówki i choć nie każdy musi tak wcześnie zaczynać, to najważniejsze, że jak już się zacznie i chce do czegoś dojść, to trzeba się poświecić. Nie ma czasem czasu na rodzinę, a nawet w młodszym wieku na szukanie rodziny. Marzenia się jednak spełniają, tylko trzeba to kochać i wierzyć. Zawsze warto próbować.

- Ostatnie trzy lata Twojej gry, cały czas byłeś z zespołem blisko największego sukcesu i za każdym razem to uciekało.
- Ciężko powiedzieć, to jest sport. Kiedyś nam się udawało, teraz brakowało ciągle tej kropki nad i. Trzeba to wszystko przeanalizować, bo było nie tak. Nie jest to prosta sprawa, bo mecz wygrany składa się z wielu czynników. To trzeba pozostawić fachowcom i miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie w końcu się uda, będę bardzo kibicował Vive.

- Wiele osób podkreślało, że gdy zmienia się całkowicie skład, to nie sposób zbudować z tego drużynę od razu walczącą o wszystko.
- To też prawda. Myślę jednak, że nie graliśmy źle, zabrakło nam tylko konsekwencji, zimnego wyrachowania. W zdecydowanej większości na parkiecie są jednak młodzi zawodnicy, to przyjdzie im z czasem. Każdy kolejny mecz uczy ich czegoś nowego i choćby źle to brzmiało to i porażki na dobre mogą wyjść, niektórych błędów drugi raz się nie zrobi.

- Często krzyczałeś na zawodników z obrony, to sposób na ich lepszą grę?
- Trzeba motywować zawsze chłopaków, bo tak samo jak oni bez bramkarza tak i bramkarz bez pomocy obrony za wiele nie może zdziałać, ma małe szanse. Trzeba motywować, by tych chwil słabości defensywy było jak najmniej. Każdy bramkarz jak patrzymy na mecze na najwyższym poziomie też pokrzykuje, krzyczy na swoich zawodników z sześciu metrów.

- Kibice z Kielc zawsze byli za Tobą. Klub Kibica a często i cała hala skandowała "Stenia, Stenia..."
- Od samego początku jak przyszliśmy do Kielc z Radkiem Wasiakiem, byliśmy bardzo miło zaskoczeni i atmosferą i znakomitym przyjęciem kibiców. To pomogło nam wtedy i później przez lata. Myślę, że dzięki kibicom z Kielc nie baliśmy się grać, popełniać czasem błędów, bo te jak u każdego kto coś robi się zdarzały. Przyjazność kibiców pozwoliła się rozwijać i grać na wysokim poziomie. Im należą się największe słowa podziękowania.

- Czego spodziewasz sie po wyjeździe do Niemiec?
- Chcę kontynuować grę na dobrym poziomie, może nawet uda sie na troszeczkę wyższym, bo zawsze trzeba sobie stawiać jakieś dalsze cele. Wiadomo, ze tamta liga jest inna, spróbuję sił w odmiennym świecie.

- Druga Bundesliga jest silniejsza niż nasza ekstraklasa?
- Myślę, ze 4-5 pierwszych zespołów byłoby na poziomie czuba naszej ligi. Nie jest to jakiś wielki poziom, ale jest sporo zawodników, którzy pukają do bram Bundesligi, także na pewno grają na dobrym poziomie.

W nowym sezonie Maciej Stęczniewski będzie zawodnikiem klubu 2 bundesligi - Hannover-Burgdorf. Podpisał roczny kontrakt z możliwością przedłużenia na kolejne lata.

rozmawiał Paweł Papaj