28.05.2007, 20:47

Do zobaczenia w "Europie"

- Sezon spędzony w Kielcach, jak go oceniasz?
MICHAŁ JURECKI: Patrząc na cały sezon można powiedzieć, że nie był zły. Wicemistrzostwo Świata z Reprezentacją dało dużo radości, ale znowu w klubie nie poszło najlepiej. Wszyscy liczyli, że zdobędziemy złoto, sami tego również chcieliśmy. Po przegranym półfinale play-off byliśmy też pewni, że nie damy plamy w Pucharze Polski. Niestety przegraliśmy go w dwie minuty.

- I to, że grać trzeba do końca każdy zapamięta już na całą karierę.
- Nigdy tego nie zapomnę. Wystarczająco dużo udowodnił w tej kwestii ten sezon.

- Są jednak głosy, że wicemistrzostwo zaszkodziło dyspozycji ligowej kadrowiczów.
- Gra w kadrze jest zupełnie inną grą niż w lidze Polskiej. Na parkietach międzynarodowych gra się o wiele szybciej, jest ona inna. Może to było przyczyną, że zawodnicy z kadry lepiej zostali w pamięci kibiców gdy grali w Reprezentacji.

- A mentalnie, nie brakło motywacji?
- Motywacja, mobilizacja jest zawsze. Mistrzostwa to zupełnie co innego niż liga, jednak wszystkie mecze w klubie też chciałem wygrać, grać jak najlepiej. Nie można powiedzieć, że ktoś przeszedł obok jakiegoś spotkania, przecież choćby w play-off brakowało nam tak niewiele.

- Jak ocenisz swoją postawę w lidze?
- Oczekiwałem po sobie dużo więcej. Patrząc na mój sezon poprzedni- było gorzej. Wtedy potrafiłem zdobyć więcej bramek, wygrać jakiś mecz, można powiedzieć, że ciągnąć zespół. Tu było zupełnie inaczej. Choć może to wynikało też z tego, że w Vive jest na każdej pozycji wartościowy gracz a nawet dwóch, zagrożenie nie jest z jednej czy dwóch pozycji, ale z każdej. Dziesięć bramek nie musi rzucić jeden czy drugi zawodnik, ale mogą się one rozkładać.

- Wróćmy do tych końcówek meczów. Ten zespół tak jak sam mógł wygrać wszystko, tak sam doprowadził do tego, że przegrał.
- Tak można powiedzieć. Sam też mogę stwierdzić, że to nie Płock wszedł do finału czy to nie Płock wygrał Puchar Polski, ale my przegraliśmy zarówno finał jak i Puchar. Co najgorsze stało się to na nasze własne życzenie i dlatego ciężko sobie to wydarować. Czym ja mogę to wytłumaczyć? Płock w końcówkach wykazał się cwaniactwem i dojrzałością. Wisła jest doświadczona, zawodnicy grają ze sobą dłużej, Vive przed tym sezonem zostało przebudowane i potrzeba czasu, żeby młody zespół dojrzał. Myślę, że w następnym sezonie będzie tylko lepiej.

- Wyjeżdżasz z Kielc, jak będziesz wspominał ten rok?
- Jeszcze nie było tak, żebym miejsce w którym grałem wspominał źle. Tak samo jest z Kielcami, jest tu bardzo dobry klimat, trzeba wykorzystywać to, że wielu ludzi interesuje piłka ręczna. Jestem bardzo zadowolony, że mogłem spędzić choćby ten jeden rok w tak utytułowanym klubie, najlepszym w Polsce i znanym w Europie. Jadę do Hamburga, mam nadzieję, że spotkamy się za dwa sezony w Lidze Mistrzów.
Najbardziej chciałbym podziękować kibicom, którzy nieraz udowadniali, że są znakomici. Szczególnie jestem wdzięczny tym, którzy byli z nami kiedy nam nie szło, pomagali, wspierali, jeździli za nami. Ciepłych słów, transparentów na meczach i w końcu dopingu nie zapomnę. Bardzo się cieszę, że tak ciepło mnie przywitali żółto-biało-niebiescy fani i mam nadzieję, że tak samo zawsze przyjaźnie będą się do mnie odnosić. Gdy przyjadę tu z inną drużyną fajnie by było się czuć jak u siebie, dostać brawa a nie jak w Głogowie, gdzie mnie wygwizdano.

rozmawiał Paweł Papaj