28.05.2007, 09:44

Niewiarygodna porażka VIVE

Zobacz powiekszenie
Fot. Jarosław Kubalski / AG
ZOBACZ TAKŻE
Dokładnie w 58. minucie i 25. sekundzie, po trafieniu Dimy Nikulenkowa, kielczanie prowadzili 31:26. Blisko trzytysięczna publiczność na stojąco fetowała zdobycie szóstego w historii klubu Pucharu Polski. Wiadomo było, że wynik spotkania będzie niższy niż w środę w Płocku (35:33 dla Wisły) i kielczanom do zwycięstwa wystarczy dwubramkowe zwycięstwo.

Dziesięć sekund później Marek Kubiszewski obronił rzut Adama Twardo, ale był bezradny przy dobitce świetnie grającego Damiana Wleklaka. 31:27. Kielczanie strasznie się spieszyli i szybko kończyli akcję efektowną wrzutką - Mateusz Jachlewski podał do Michała Jureckiego, który w locie nie trafił piłką w bramkę. Kontrę wykorzystał Twardo. 31:28. 40 sekund przed końcem faulowany był Nikulenkow - karnego Mateusza Jachlewskiego obronił Marcin Wichary. 23 sekundy przed końcem trafił Rafał Kuptel. 31:29. Kielczanie atakowali, ale przy próbie minięcia rywala Mladen Cacić wyszedł za linię boczną. Siedem sekund przed końcem Wleklak zagrał na koło do Zorana Radojevicia, który zdobył gola. 31:30. Ostatnia szansa Vive. Trener kielczan Aleksander Litowski dopiero wtedy wziął czas. Wycofał bramkarza. Nikulenkow został brutalnie sfaulowany przez Radojevicia. Pięć sekund do końca. Czerwona kartka dla Twardo za faul na Jureckim. Półtorej sekundy do końca, rzut wolny z 10 metrów dla Vive. Czterech graczy Wisły ustawiło mur. Piłka po rzucie Jureckiego minęła blok, ale po rękach Wicharego przeszła obok bramki. Niesamowita radość płocczan, konsternacja na trybunach.

- Chyba nadal śnimy - przyznał później rozgrywający Wisły Marek Witkowski. - Nie pamiętam czegoś takiego - mówili jeden przez drugiego kieleccy działacze. I nie chodzi już o to, że "siódemka" z Płocka po raz pierwszy w historii zdobyła w Kielcach jakieś trofeum. Najgorszy jest styl, jaki w ostatnich 90 sekundach zaprezentowali kielczanie.

Pierwsze dzwonki niepokoju powinny zadzwonić w Vive już w pierwszej połowie. Gospodarze szybko odrobili straty z Płocka, ale za każdym razem nie tylko nie szli za ciosem, ale i popełniali proste błędy w ataku. Podobnie na początku drugiej połowy, gdy prowadzili 17:12 czy 19:14. - Mogliśmy wygrać już wtedy - stwierdził Radosław Wasiak, grający drugi trener Vive.

On oraz świetnie broniący Maciej Stęczniewski i Michał Jurecki mieli po spotkaniu uroczyście pożegnać się z publicznością. Wasiak kończy bowiem karierę, ale zostaje w Vive (być może jako menedżer), zaś "Stenia" i Jurecki wyjeżdżają do Niemiec. Zamiast pożegnania była natomiast niespodziewana płocka feta. - Szkoda, że karierę zakończyłem w taki sposób - stwierdził Wasiak.

Vive Kielce - Wisła Płock 31:30 (16:12)

Vive: Stęczniewski, Kubiszewski - Jachlewski 10 (4), Nikulenkow 6, Cacić 6, Kuchczyński 3 (1), Jurecki 3, Wasiak 1, Hiliuk 1, Grabarczyk 1, Konitz, Bartczak.

Wisła: Wichary, Góral - Paluch 8 (3), Wleklak 8, Radojević 3, Kuptel 3, Witkowski 2, Wuszter 2, Twardo 2, Titov 1, Zołoteńko 1, Niedzielski, Szyczkow, Kwiatkowski.

Sędziowali: Jarosław i Mariusz Szynklarzowie (Opole). Kary: 18 i 28 minut. Czerwone kartki: Wuszter (50. - gradacja kar), Zołoteńko (54. - brutalny faul), Twardo (60. - brutalny faul). Widzów: 2800.



Przebieg: I połowa: 0:1, 3:1, 3:3, 5:3, 5:5, 8:5, 8:10, 10:10, 10:11, 14:11, 14:12, 16:12; II połowa: 17:12, 17:13, 18:13, 18:14, 19:14, 19:17, 20:17, 20:18, 21:18, 21:20, 22:20, 22:21, 23:21, 23:24, 25:24, 25:25, 30:25, 30:26, 31:26, 31:30.