24.05.2007, 08:53

Cudowne 10 minut VIVE

W ataku na bramkę
W ataku na bramkę Wisły Mateusz Jachlewski. (P. Papaj)
 

Najlepsze 10 minut szczypiornistów Vive w tym sezonie, tuż po przerwie, zadecydowało tym, że kielczanie przegrali w Płocku w rozmiarach dających wielką nadzieję na odrobienie strat.

Płocczanie w ubiegłym tygodniu przegrali w dramatycznych okolicznościach mistrzostwo Polski. - Trochę się obawiałem o psychikę zespołu, szczególnie w pierwszych minutach meczu - przyznał ich trener Bogdan Zajączkowski. Ale obawy były bezpodstawne, bo po wyrównanych pierwszych minutach to Wisła zaczęła dyktować warunki.

Pierwsza połowa w wykonaniu kielczan była najsłabsza ze wszystkich, które rozegrali w Płocku w tym sezonie. Gra układała im się przez 12 minut. W tym momencie po trafieniu Mladena Cacicia Vive wygrywało 6:5. Potem agresywna gra Wisły w obronie wymusiła błędy technicznie. W dodatku w końcówce Dmitrij Nikulenkow dostał podwójną karę za dyskusje z sędzią i za moment Witalij Titow ustalił prowadzenie "nafciarzy” do przerwy na niepokojącym poziomie siedmiu bramek.

 

CUD W SZATNI
Vive przeszło w szatni metamorfozę. Zespół trenera Aleksandra Litowskiego zaczął świetnie bronić i tym razem na płocką bramkę sunęły kontry. Gospodarze zupełnie się pogubili, wyrzucali piłkę w trybuny, popełniali błędy techniczne. W 34 minucie Zajączkowski poprosił o czas, ale przerwa jeszcze bardziej pomogła kielczanom. Już w 39 minucie po trafieniu Mateusza Jachlewskiego straty były odrobione - remis 21:21, a za chwilę Patryk Kuchczyński po kontrze wyprowadził swój zespół na prowadzenie. - Doświadczony zespół nie popełnia w 10 minut tylu błędów, zagraliśmy wtedy jak juniorzy - krzywił się po meczu na samo wspomnienie początku drugiej połowy rozgrywający Wisły Damian Wleklak.

Potem zaczęły się sypać kary i zawodnicy stadami wędrowali na ławkę. W 47 minucie za faul na Arturze Niedzielskim czerwoną kartkę zobaczył Radosław Wasiak. - Nie wiem za co. Trzeba zapytać sędziego - komentował potem Wasiak. Niedzielski "skoczył” do kieleckiego gracza, co skończyło się dla niego dwuminutową karą (trzecią, więc też zobaczył czerwoną kartkę). W dodatku kolejną "dwójkę” za wbiegnięcie na boisko dostał kolejny z "wiślaków” - Michał Zołoteńko.

MĄDRZE W KOŃCÓWCE

Wisła podniosła się jeszcze raz, doprowadzając ze stanu 29:30 w 52 minucie do wyniku 34:30 w 55, co zawdzięcza głównie interwencjom Andrzeja Marszałka. Ale w ostatniej minucie większą dojrzałość pokazało Vive. Grający w osłabieniu zawodnicy z Kielc 10 sekund przed końcem przechwycili piłkę i Bartosz Konitz równo z syreną ustalił wynik. - Jesteśmy zadowoleni z takiego wyniku. Zdobędziemy puchar - zapewniał Dima Nikulenkow.

Rewanżowy mecz odbędzie się w najbliższą sobotę o godzinie 17 w Kielcach.


 

Paweł Kotwica