07.05.2007, 08:56

Vive bardzo blisko "brązu”

W niedzielnym meczu
W niedzielnym meczu Bartosz Konitz, który zaprezentował nowa fryzurę, długo grał na lewym rozegraniu. (S. Stachura)
PRZECZYTAJ WIĘCEJ

Olimpia i tak już osiągnęła w tym sezonie to, co nie udało jej się nigdy przedtem - awansowała do czołowej "czwórki” ligi. I Ślązacy najwyraźniej przyjechali do Kielc z założeniem, że swoje już zrobili. Podopieczni trenera Aleksandra Litowskiego chcieli osłodzić niesmak, który pozostał po ich porażce w półfinale z płocką Wisłą.

TROCHĘ UŚPIŁO

Sobotni mecz zaczął się od podwójnego błędu kielczan przy rzutach karnych (w pierwszej minucie Tomasz Boncol obronił rzuty Patryka Kuchczyńskiego i Mateusza Jachlewskiego), ale w 4 minucie gospodarze prowadzili 3:0. To nieco ich uśpiło, bo zaczęli sobie dość frywolnie poczynać w ataku, gubiąc mnóstwo piłek, a w obronie pozwalali Olimpii prawie na wszystko. Ambitni piekarzanie szybko wyrównali (12 min, 5:5) i ani myśleli pozwalać Vive odskoczyć na znaczniejszą liczbę bramek.

Dopiero końcówka pierwszej części gry należała do faworytów. Przy stanie 11:11 trener Aleksander Litowski poprosił o przerwę, a potem zespół z Kielc zdobył cztery bramki z rzędu.

 


 

KONTRA ZA KONTRĄ

Kielczanie postanowili rozstrzygnąć mecz w pierwszych minutach drugiej połowy. Wyszli na nią bardziej zmotywowani i zdecydowanie lepiej zagrali w obronie. Goście przez osiem minut nie potrafili pokonać Marka Kubiszewskiego, a na ich bramkę sunęła kontra za kontrą. W 38 minucie po trafieniu Bartosza Konitza było już 23:14. Olimpia zdołała jeszcze nieco odrobić ze strat (52 min 26:20), ale końcówka znów należała do naszego zespołu, który grał wtedy widowiskowo i skutecznie.

JESZCZE SZYBCIEJ

Niedzielny pojedynek miał jeszcze krótszą historię. Zaczęło się w miarę równo, ale Vive postawiło Olimpii takie warunki w obronie, że w 21 minucie po trafieniu Michała Bartczaka prowadziło 13:4. Chwilę wcześniej goście stracili dwóch środkowych rozgrywających - Mariusz Kempys doznał kontuzji barku, a Marceli Migała odmaszerował na trybuny po czerwonej kartce za faul na Jachlewskim. Szybko na boisku pojawili się zmiennicy, a że grali długo świadczy to, że Michał Chodara był najskuteczniejszym zawodnikiem kieleckiego zespołu.

Drugi i ewentualnie trzeci mecz odbędą się w sobotę i niedzielę w Piekarach. Jeśli oba spotkania wygra Olimpia, decydujący pojedynek odbędzie się w Kielcach.


 

Paweł Kotwica