26.11.2005, 19:39

Mikołaje

Vive rozegrało tym razem bardzo słabe spotkanie, więc nie dziwiły pomeczowe głosy niezadowolenia dochodzące z trybun. Tak na prawdę dziś cieszą nas tylko dwa punkty więcej w tabeli i zakończona na pierwszym miejscu runda bez strat punktowych.

Już od początku tego spotkania gra kielczan nie układała się tak jak powinna. Goście znajdowali luki w nieszczelnej obronie, bez problemu czasami stwarzali sobie przewagi i klarowne sytuacje strzeleckie. Po 5 minutach Vive prowadziło 3:2 po tym jak Radosław Wasiak poprawił rzut Tomasza Rosińskiego, ale właśnie chwilę później kielczanie stracili prowadzenie, którego nie mogli odzyskać przez bardzo długo. Na prowadzenie 3:4 gości wyprowadził konecczanim Piotr Swat, w 11 minucie po kolejnej bramce Łukasza Kulaka Śląsk wygrywał aż 7:10 ! Nie pomagała nawet zmiana systemu obrony Vive, wysunięcie dwóch zawodników wyżej- wrocławianie jakimś cudem cały czas trafiali do bramki Rafała Bernackiego a później Macieja Stęczniewskiewgo. Jedynym cudem jaki tak na prawdę był widoczny na parkiecie była tak na prawdę słaba gra Vive- w ataku i obronie. Szczęściem było to, że goście też byli momentami niedokładni i mieli trudności z wyprowadzeniem kontry. W końcu kilka minut przed końcem po chwili lepszej gry obronnej nasz zespół wyszedł na prowadzenie. Dały je dwie bramki Patryka Kuchczyńskiego. Zaraz był jednak znów remis i choć bamkę zdąrzył zdobyć Radosław Wasiak to po przerwie na żądanie trenera gości, jego podopieczni wyszli znów na prowadzenie. Zadanie naszemu zespołowi ułatwiła jeszcze kontuzja Grzegorza Garbacza, który 4 minuty przed końcem skręcił kostkę i na parkiecie się już nie pojawił. - To nasza ostoja w obronie- tłumaczył później znaczenie Garbacza trener Bogdan Falęta.
Z niewielkim niepokojem można było patrzeć na drugą połowę meczu a później z zaskoczeniem na skład, który pojawił się na parkiecie. Trener zdecydował zmienić całą siódemkę- na parkiet do końca meczu nie wyszli już Tomasz Rosiński, Wojciech Zydroń, Patryk Kuchczyński, Jura Hiliuk. - Pierwszy garnitur nie pokazał woli walki- tłumaczył później trener Zbigniew Tłuczyński.
Zmienione personalnie Vive grało lepiej, ale niewiele. Mimo to zespół szybko odzyskał prowadzenie, po trafieniu Michała Salamiego w 34 minucie było 21:19 dla naszego zespołu. Zdziwił się jednak ten, kto myślał, że nasza drużyna odskoczy przeciwnikowi i bez problemów wygra to spotkanie. Nie minęło kilka minut i znów był remis- 22:22 a zaraz 24:24. Do meczu niepotrzebnie złymi decyzjami wtrącili się też bardzo dobrze sędziujący pierwszą połowę arbitrzy spotkania i na trybunach zaczęło się robić nerwowo. Dobrze, że w tym momencie kilka piłek odbił Rafał Bernack. Nadal mieliśmy problemy w ataku, problemy ze skutecznością i wysoką obroną Śląska. Witalija Covtuna przy remisie nie udało się pokonać Dimie Nikulenko, ale na szczęście zaraz po niecelnym rzucie Roberta Kieliby na prowadzenie kielczan wyprowadził Piotr Grabarczyk. Za chwilę Kieliba widząc sędziów sygnalizujacych czas znów musiał rzucić, piłka padła łupem Rafała Bernackiego a za chwilę szans bramkarzowi przeciwników nie dał Paweł Sieczka i Pavlo Nikiforov. Vive w koncu prowadziło wyraźnie- 28:25. Do końca spotkania przewage udało się jeszcze zwiększyć, na 2 minuty przed końcową syreną było 35:30, ale dwie ostatnie bramki znów należały do gości.

Na pomeczowej konferencji prasowej padło wiele słów krytyki na zespół. Choć trener Bogdan Falęta widzi w kielczanach pretendenta do tytułu Mistrzowskiego, to z taką grą Vive by miało problemy z jego wywalczeniem. - Ja mogę być zadowolony, że mój zespół podjął walkę, szczególnie w pierwszej połowie mogliśmy się podobać- mówił szkoleniowiec gości. Mimo, że po zwycięskim meczu to w całkiem innym nastroju był trener Zbigniew Tłuczyński. - Dobrze, że człowiek spojrzy w kalendarz i już niedługo święta- mówił. - Tylko, że ja już dziś widziałem siedmiu "świętych Mikołajów", ktorzy rozdawali prezenty przeciwnikowi a nie grali w piłkę ręczną. Powinna byc dyscyplina wewnętrzna a jej nie było, nie było zawodnika, który krzyknąłby na innych, pociągnął grę. Z ławki wyglądało to żenująco- komentował trener Tłuczyński. - Pierwszy raz nie jestem zadowolony z gry zespołu, dzisiejsza droga jaką wybrał zespół nie przyniesie nam sukcesów, tak nie mozemy grać- podsumował szkoleniowiec.

Vive: Bernacki, Stęczniewski; Grabarczyk 2/2 (goli/rzutów), Janyst 1/2, Rosiński 3/6 Ż 1x2min, Zydroń 4/6, Wasiak 4/4 Ż 1x2min, Podsiadło 3/8 Ż, Kuchczyński 7/10 (4/4), Sieczka 2/3 2xmin, Nikiforov 3/6, 1x2min, Nikulenko 0/3, Hiliuk 2/2, Salami 4/6; Śląsk: Covtun, Stachera; Paluch 1x2min, Dziewic 1/1, Noch 4/6 (2/2), Swat 2/5 2x2min, Garbacz 5/6 (2/3), Kieliba 7/13 Ż 1x2min, Rutkowski 1/2 Ż, Kulak 11/14 1x2min, Gliński 1/3, Lewicki 0/2;