29.01.2005, 19:03

Plus dwa punkty

Vive Kielce-MTS Kwidzyn 46:27 (18:13)
Vive: Bator, Umańska; Artsiomenka 11 (3), Sęktas 1, Wcześniak 1, Czerwinska 3, Drogosz L. 2, Tutaj 8 (1), Kabała 2, Wiktorowska 5, Kopertowska 4, Duda 9;
MMTS (najwięcej): Wieczorkowska 6, Borowska 5, Czekaj i Guziewicz po 4;

 

Kwidzyn naszym kibicom kojarzy się przede wszystkim z druzyną męską z ekstraklasy, ale jak mogliśmy się przekonać dzisiaj, w obu ośrodkach grają też Panie. Tyle, że w Kielcach wszyscy liczą już miesiące do ekstraklasy, w Kwidzynie w tym roku nikt nie bierze tego pod uwagę.
Zaczęło się od dwóch bramek dla nas, ale początkowe minuty były wyrównane. W piątej było 3:2, w 10tej 5:3 i dopiero wtedy kielczanki zaczęly uciekać przyjezdnym. Na tyle skutecznie, że 10 minut później po golach  Natalii Artsiomenki było 14:7. Później nasze szczypiornistki na chwilę zwolnily tempo a nieźle broniące kwidzynianki nie oddawały pola. Dlatego przewaga w pierwszej połowie już nie rosła, a nawet to MMTS rzucił w końcówce 4 bramki z rzędu. Pierwsze 30 minut Vive wygrało ale styl nie do końca mógł się podobać.
Zmieniło się to w drugiej połowie, którą nasz zespół wygrał już zdecydowanie. Na środku rozegrania pojawiła się Katarzyna Tutaj i okazało się, że była to bardzo dobra zmiana. Tutaj w samej drugiej połowie zdobyła 9 bramek imponując i grą i skutecznością. Przewaga kielczanek szybko rosła. Bramki z kontr Wiktorowskiej, z pozycyjnego Dudy, Artsiomenki i Tutaj sprawiały, że przyjezdne z każdą chwilą traciły dystans. W 36 minucie było 23:15, w 41 28:18. W zasadzie ta część spotkania nie miała wiekszej historii, kielczanki często kontrowały, dobrze broniła Bator, zawodniczki MMTSu z każdą chwilą traciły jakiekolwiek nadzieje na korzystny wynik, na niską porażkę. Na 10 minut przed końcem jest już 37:23, na parkiecie w naszym zespole pojawiły się już zmienniczki. Zaangażowniem w grę imponuje jeszcze Duda, zodbywa w 59 minucie czterdziestą-piątą bramkę dla Vive, za chwile do siatki trafia też Wcześniak i na 30 sekund przed końcem jest 46:27. Przy piłce są zawodniczki MMTSu, ale jedna z nich szybko oddaje niecelny rzut. Na zdobycie bramki dającej 20 bramek przewagi zostało 10 sekund. Z rzutem pośpieszyła sie chyba jednak Duda i magiczna przewaga nie została osiagnięta. Ale nie to było najważniejsze, najważniejsze są kolejne punkty w walce o ekstraklasę.
- Porażka do przewidzenia, nie ma co porównywać obu drużyn, byłoby nie w porządku z piłką ręczną, gdyby był inny wynik- powiedziała po meczu trenerka MMTSu Edyta Majdzińska.